Wciąż czekam na wiosnę (mamy początek maja a padał śnieg, na szczęście już przestał i przez okno wita mnie słońce), a żeby umilić sobie to oczekiwanie kupiłam zwiewną, koronkową, kremowo-białą sukienkę (czy to za dużo przymiotników?)-nie mogę się doczekać aż założę ją do też prawie, że nowych szpilek. Tak bardzo wielbione przeze mnie leniuchowanie -zakupy, kino, ciasto do herbaty- jest takie przyjemne, ale na myśl o tym, ile rzeczy muszę do wtorku wyprodukować, napisać, zapamiętać boli mnie głowa. Nie wiem co mi strzeliło, żeby biologie zdawać na maturze. Ale już po "kaczaku", więc lecę zakuwać, bo muszę dziś przyswoić co najmniej dwa działy.
każdy chciałby wszystko naraz, zamiast starać się o trochę.
Komentarze
Prześlij komentarz