Wreszcie się wyspałam. A było już grubo po 11.oo zanim zwlokłam tyłek z łóżka. Można by powiedzieć, że mam w sobie nowe pokłady pozytywnej energii, gdyby jeszcze nie to przeziębienie, które nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Mój nastrój ostatnio zaczął się utożsamiać z sytuacją zza okna, toteż szczególnie zależy mi na powrocie słońca. Mimo, że po weekendzie tak bardzo chciałam samotności i odpoczynku teraz mam cholerną ochotę wyjść z kimś na kawę, posiedzieć i poplotkować. Dzisiejsze 15 minut spędzone na spacerze dało mi wiele do myślenia. Teraz lecę do łóżka, przeglądać modowe magazyny i szukać nowych inspiracji. Kiss
Zapewne pamiętacie, że nie raz mówiłam/pisałam, by nie uzależniać swojego szczęścia od rzeczy, na które nie mamy wpływu. Jedną z tych rzeczy bez wątpienia jest aura pogodowa i ta przygnębiająca szarość, której nie da się przemalować choćby najpiękniejszymi i najbardziej kolorowymi kredkami, jakie pierwszoklasista ma w piórniku. A szkoda, bo chętnie domalowałabym do tego obrazka piękne, duże słoneczko, promyki sięgałyby aż do samiutkiej ziemi. Na szczęście istnieje wiele sposobów na wprowadzenie do codzienności nieco słonka, co więcej jest to możliwe bez użycia kredek (no chyba, że takich wyimaginowanych), a ja te sposoby znam. Dosyć gadania, idę działać! Miłego popołudnia robaczki! Poniżej zrzut z instag. Kto zechciałby obserwować zapraszam! ---> klik
Komentarze
Prześlij komentarz