Pogoda harmonizowała z jej nastrojem. Szaro-szary ekran za oknem. Niebo z ołowiu odlane, drzewa jak kury zmokłe,ulice deszczem pijane. Praca powinna ją uspokoić. Dawniej to zawsze działało. A teraz, zamknięta w cyrkowym pokoiku, w czterech świeżo malinowych ścianach nie może zmrużyć oka, choć tak by chciała, chociaż na chwilę przestać myśleć o tej rozłące, o smutku i tęsknocie, które jej towarzyszą, o braku ukochanego. Tak długo są razem a dopiero ( a może już?) przyszedł ten moment, moment którego oboje tak bardzo chcieli uniknąć a który jednak mimo wszystko nadejść musiał, moment chwilowej rozłąki i tych setek kilometrów, które przez pewien czas będą ich dzielić. A jednak maja nadzieję, że ten moment przyniesie im także korzyści, które mogą się okazać największym darem od losu, że ten moment umocni ich w miłości, która już i tak jest niesamowicie silna a która będzie jeszcze silniejsza i nierozerwalna. Na zawsze.
Hej! Co u Was? bo u mnie dużo się dzieję. Na zdjęciach moje kochane dupeczki, które wreszcie mnie wczoraj odwiedziły. Mamy w planach następny `zjazd` tym razem z nocką, inaczej zawsze któraś będzie kierowała. A dziś trzeba było zwlec (z niesamowitym trudem) tyłek z łóżka, wsiąść w samochód i jechać do swojego ukochanego Ekonomika po wyniki z matur. Stresik był... o tak. Maturka poszła nawet dobrze, jestem zadowolona. (choć zawsze mogło być lepiej). Teraz domek, odpoczywamy i może opijamy :) choć w planach mam jeszcze roweryk z Agą, w końcu trzeba dbać o kondycję no nie ;p Cya <3
Komentarze
Prześlij komentarz