Cześć! Nie będzie to wpis o jedzeniu, choć z radością wspominam niektóre przysmaki mojego dzieciństwa. Wczoraj zrobiłyśmy sobie z dziewczynami [czyt: Agą i Moniką] małą wędrówkę wstecz. Nie wiem skąd te dzieci czerpią tyle energii, żeby np. skakać na trampolinie, my już w połowie wyznaczonego czasu byłyśmy `zdyszane` . Powracam myślami do dziecinnych lat, kiedy to i mnie przepełniały niespożyte pokłady energii. Gdy rano wychodziłam z domu i wracałam późnym wieczorem, nigdy sama, zawsze z innymi dziećmi. Gdy beztrosko biegałam po babcinym ogrodzie, nie zważając na zadrapania i sińce na opalonych nogach. Razem z rodzeństwem wspinaliśmy się na ulubione drzewo, gdzie wśród gęstych konarów można było znaleźć znakomitą kryjówkę. Wszystko wtedy wydawało się takie proste i nieskomplikowane. Jaka szkoda, że przeminął czas, gdy byliśmy ufni w dobroć ludzi i świata, a sami nie wstydziliśmy się odruchów serca. Tak chciałabym, by wszyscy byli jak dzieci, cieszące się z drobiazgów i płaczące za pękniętym balonem. Płacz nie trwał długo, na otarcie łez starczył lizak czy cukierek.
Hej! Co u Was? bo u mnie dużo się dzieję. Na zdjęciach moje kochane dupeczki, które wreszcie mnie wczoraj odwiedziły. Mamy w planach następny `zjazd` tym razem z nocką, inaczej zawsze któraś będzie kierowała. A dziś trzeba było zwlec (z niesamowitym trudem) tyłek z łóżka, wsiąść w samochód i jechać do swojego ukochanego Ekonomika po wyniki z matur. Stresik był... o tak. Maturka poszła nawet dobrze, jestem zadowolona. (choć zawsze mogło być lepiej). Teraz domek, odpoczywamy i może opijamy :) choć w planach mam jeszcze roweryk z Agą, w końcu trzeba dbać o kondycję no nie ;p Cya <3
Komentarze
Prześlij komentarz