Nareszcie w domu. Cieszę się niezmiernie, że mam już za sobą najgorszy (pod względem ilości nauki) weekend. Teraz może być już tylko lepiej.U Was też jest taka okropna pogoda? Tj. śnieg się roztapia, wszędzie pełno wody, plucha, chlapa etc. Mimo, że taki stan nie zachęca do spacerów, to wybieram się zaraz w odwiedziny do babci, która zaprosiła mnie na obiad. A teraz pochwalę się Wam moim cudownym nabytkiem, tj. pierścionkiem zakupionym w sobotę, w Tally Weijl.
Zapewne pamiętacie, że nie raz mówiłam/pisałam, by nie uzależniać swojego szczęścia od rzeczy, na które nie mamy wpływu. Jedną z tych rzeczy bez wątpienia jest aura pogodowa i ta przygnębiająca szarość, której nie da się przemalować choćby najpiękniejszymi i najbardziej kolorowymi kredkami, jakie pierwszoklasista ma w piórniku. A szkoda, bo chętnie domalowałabym do tego obrazka piękne, duże słoneczko, promyki sięgałyby aż do samiutkiej ziemi. Na szczęście istnieje wiele sposobów na wprowadzenie do codzienności nieco słonka, co więcej jest to możliwe bez użycia kredek (no chyba, że takich wyimaginowanych), a ja te sposoby znam. Dosyć gadania, idę działać! Miłego popołudnia robaczki! Poniżej zrzut z instag. Kto zechciałby obserwować zapraszam! ---> klik
śliczny!
OdpowiedzUsuńBardzo ładny: P
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie.