Wreszcie mogę wykrzyczeć:" Jak dobrze być w domu!". Otóż wróciłam
jakieś dwie i pół godziny temu i cieszę się tym faktem niezmiernie.
Teraz mogę nadrobić te kilka dni nieobecności na blogu, facebook`u i
wszelkich, innych portalach społecznościowych i nie tylko. Dzisiejszy
wieczór poświęcam na nic nie robienie, oczywiście oprócz buszowania po
sieci, przeglądania plotkarskich portali, szukania w internetowych
sklepach elementów stylizacji na święta. Otóż pewna koncepcja już
istnieje, pozostało jeszcze znaleźć i dopasować pewne brakujące
elementy. W głośnikach brzmi po raz kolejny Kołysanka NPWM, a ja cieszę się smakiem aromatycznej herbaty.
Zapewne pamiętacie, że nie raz mówiłam/pisałam, by nie uzależniać swojego szczęścia od rzeczy, na które nie mamy wpływu. Jedną z tych rzeczy bez wątpienia jest aura pogodowa i ta przygnębiająca szarość, której nie da się przemalować choćby najpiękniejszymi i najbardziej kolorowymi kredkami, jakie pierwszoklasista ma w piórniku. A szkoda, bo chętnie domalowałabym do tego obrazka piękne, duże słoneczko, promyki sięgałyby aż do samiutkiej ziemi. Na szczęście istnieje wiele sposobów na wprowadzenie do codzienności nieco słonka, co więcej jest to możliwe bez użycia kredek (no chyba, że takich wyimaginowanych), a ja te sposoby znam. Dosyć gadania, idę działać! Miłego popołudnia robaczki! Poniżej zrzut z instag. Kto zechciałby obserwować zapraszam! ---> klik
Komentarze
Prześlij komentarz