Cześć Kochani! Wczoraj i dziś mieliśmy naprawdę cudowną pogodę, słońce od rana dogrzewało, miałam więc wreszcie okazję, ażeby wyciągnąć rower, pójść na spacer, czy chociażby wziąć do ręki książkę, usadowić tyłek na bujaczce i powoli kołysząc się w przód i w tył zagłębić się na dobre w lekturze. Właśnie, właśnie wczoraj skończyłam czytać "Pocałunki z Barcelony" i mogę Wam polecić. Nie jest to jakieś wybitnie dobre dzieło ale książka z ciekawymi wątkami, dobra w sam raz na leniwy wieczór, do herbatki. Dziś zaczęłam czytać "Miłość w stylu retro", z polecenia M. i przyznam, że zaczyna się ciekawie. Muszę też się Wam pochwalić, że doszła dziś do mnie wyczekiwana paczuszka, a w niej cudowna torebka. Poniżej zdjęcia:
Zapewne pamiętacie, że nie raz mówiłam/pisałam, by nie uzależniać swojego szczęścia od rzeczy, na które nie mamy wpływu. Jedną z tych rzeczy bez wątpienia jest aura pogodowa i ta przygnębiająca szarość, której nie da się przemalować choćby najpiękniejszymi i najbardziej kolorowymi kredkami, jakie pierwszoklasista ma w piórniku. A szkoda, bo chętnie domalowałabym do tego obrazka piękne, duże słoneczko, promyki sięgałyby aż do samiutkiej ziemi. Na szczęście istnieje wiele sposobów na wprowadzenie do codzienności nieco słonka, co więcej jest to możliwe bez użycia kredek (no chyba, że takich wyimaginowanych), a ja te sposoby znam. Dosyć gadania, idę działać! Miłego popołudnia robaczki! Poniżej zrzut z instag. Kto zechciałby obserwować zapraszam! ---> klik
Komentarze
Prześlij komentarz