Powoli wracam do świata żywych po minionym weekendzie, który upłynął w
zawrotnym tempie. Wszystkie weekendowe plany udało się w pełni
zrealizować i na wszystkie planowane imprezy dotrzeć. W sobotę bawiliśmy
się w Szreńsku. Było naprawdę cudownie. Tak wiem, że zbyt często używam
tego przymiotnika, ale naprawdę tak było. Zresztą jak miało być skoro
towarzystwo wyborowe (to określenie też lubię, z uwagi na szczególne
względy). W niedzielę wybrałam się z P. na odpust do Lipowca. Nie
zabrakło odpustowego zakupu, jakimi są okulary przeciwsłoneczne od
Kochanie, no i oczywiście obwarzanek. Miał być jeszcze plastikowy
pierścionek, jak za czasów dzieciństwa ale zaczęło strasznie padać i
zrezygnowaliśmy z dalszego szwędania się po straganach na rzecz
odwiedzenia rodzinki P. Wieczorem natomiast festyn i zabawa też w Lipo.
Także teraz jestem na etapie dochodzenia do siebie. A więc może kolejny
kubek gorącej herbatki w ramach regeneracji. Dobranoc!
Poniżej zdjęcia z Lipowca:
Dobry weekend to podstawa ! :D
OdpowiedzUsuń