Jak przystało na poniedziałkowy poranek reaktywuję się (a przynajmniej podejmuję próby) ciepłą, aromatyczną herbatą. Nie wiem jak Wy, ale ja spędziłam ten weekend w miarę aktywnie i ciekawie. W sobotę wczesnym rankiem wybrałam się z M., M., K., cV i K. na jagody, co w efekcie końcowym przyniosło wczoraj pyszną ucztę dla żołądka, mianowicie gofry z bitą śmietaną i jagodami. Pycha. Sobotnie popołudnie spędziłam natomiast w moim cudownym Bońkowie, sama nie wiem jak to możliwe, ale będąc tam jestem w zupełnie innym świecie, zapominam o wszystkim i liczy się dla mnie tylko "tu i teraz". Love it! Sobotni wieczór to ognisko w gronie znajomych u mojego P. Jednak wczoraj nie zdołałam udać się dalej niż kilometr od domu, a więc niedziela to jeden wielki maraton filmowy w cudownym towarzystwie mojego chłopaka. A dziś...niespodzianka. Miłego dnia.
Zapewne pamiętacie, że nie raz mówiłam/pisałam, by nie uzależniać swojego szczęścia od rzeczy, na które nie mamy wpływu. Jedną z tych rzeczy bez wątpienia jest aura pogodowa i ta przygnębiająca szarość, której nie da się przemalować choćby najpiękniejszymi i najbardziej kolorowymi kredkami, jakie pierwszoklasista ma w piórniku. A szkoda, bo chętnie domalowałabym do tego obrazka piękne, duże słoneczko, promyki sięgałyby aż do samiutkiej ziemi. Na szczęście istnieje wiele sposobów na wprowadzenie do codzienności nieco słonka, co więcej jest to możliwe bez użycia kredek (no chyba, że takich wyimaginowanych), a ja te sposoby znam. Dosyć gadania, idę działać! Miłego popołudnia robaczki! Poniżej zrzut z instag. Kto zechciałby obserwować zapraszam! ---> klik
Komentarze
Prześlij komentarz