Dotarłam już do domu (wczoraj) i mogłam się wreszcie porządnie wyspać w swoim łóżku. Może to nieco dziwne, ale zawsze gdy nocuję poza domem najbardziej brakuje mi mojego dużego łóżka. Wyjątkiem była noc, kiedy spałam w hotelu Czajka, w Olsztynie, wtedy ze względu na nieco przykrótką kołdrę, spod której wystawały mi nogi brakowało mi właśnie mojej cieplutkiej kołderki. Na domiar złego była wtedy zima. Weekend minął, a w zasadzie to jeszcze wciąż trwa, więc może powiem
inaczej. Ta część weekendu, którą było mi przeznaczone spędzić w
Olsztynie, o dziwo upłynęła szybko i przyjemnie. Począwszy od zakupów,
na które wybrałam się z Monią jeszcze przed zajęciami i podczas których
wydałam nieprzyzwoitą ilość pieniędzy, poprzez stołowanie się w KFC
(choć od jakiegoś czasu obiecuję sobie, że z tym skończę), kolokwium z
edukacji matematycznej, którą zaliczyłam na 5, nasze podwójne urodzinowe
party w piątkowy wieczór skończywszy na wczorajszym powrocie do domu.
Nic bardziej pięknego na ten weekend nie mogłam sobie zaplanować.
Hej! Co u Was? bo u mnie dużo się dzieję. Na zdjęciach moje kochane dupeczki, które wreszcie mnie wczoraj odwiedziły. Mamy w planach następny `zjazd` tym razem z nocką, inaczej zawsze któraś będzie kierowała. A dziś trzeba było zwlec (z niesamowitym trudem) tyłek z łóżka, wsiąść w samochód i jechać do swojego ukochanego Ekonomika po wyniki z matur. Stresik był... o tak. Maturka poszła nawet dobrze, jestem zadowolona. (choć zawsze mogło być lepiej). Teraz domek, odpoczywamy i może opijamy :) choć w planach mam jeszcze roweryk z Agą, w końcu trzeba dbać o kondycję no nie ;p Cya <3
Komentarze
Prześlij komentarz