Przejdź do głównej zawartości

dysfunkcja systemu motywacji

To niesamowite, że zawsze kiedy mamy wrażenie, że nareszcie wszystko idzie tak jak należny, że jesteśmy szczęśliwi i nic złego wydarzyć się już po prostu nie może, właśnie wtedy jeden cholerny klocek naszej układanki wypada, a wraz z nim całą naszą wieżę diabli biorą. Na szczęście w drugą stronę też to działa (wiem z autopsji), wtedy kiedy sięgamy dna, a w głowie mamy pełno pytań typu dlaczego?,  oraz świadomość najgorszego, właśnie w tym momencie dzieje się coś niezwykłego, coś co nas uskrzydla i daje takiego energetycznego kopa, że jesteśmy w stanie góry przenosić. Podobnie jest w relacjach damsko- męskich. Z chwilą, kiedy mamy wrażenie, że już wszystko jest skreślone, że to wszystko nie ma sensu, że nie pozostało nic innego, tylko odwrócić się na pięcie i odejść, właśnie wtedy ta druga osoba łapie Cię za rękę i na to nie pozwala. Wtedy Ty szepczesz w jego usta "nie lubię się z Tobą kłócić", a On śmiejąc się (nie wiadomo czy z siebie, Ciebie, czy całej sytuacji) całuje Cię tak, że wszystko inne przestaje się liczyć. Czysta psychologia. 

Czasem chciałabym być takim Edwardem ze Zmierzchu i umieć czytać w myślach wszystkich. Tylko cholera, On nie potrafił czytać w myślach Belli, więc ja bym pewnie miała problem z Tobą. Nie zawsze wszyscy wysyłają jasne sygnały, czasem są one sprzeczne, wiem, bo sama też często je tuszuję, grunt to umieć czytać między wierszami. 

A tak poza tym to mój pierwszy wolny weekend od jakiegoś czasu i przyznam się bez bicia, że spałam do południa. Nie żebym była leniwa, po prostu mam dysfunkcję systemu motywacyjnego. Dobrze, że zrezygnowałam z planu porannej gry w tenisa, bo ciężko byłby mi zwlec tyłek z łóżka. Szaro-bury ekran za oknem nie nastraja optymistycznie, ale świadomość ostatkowej imprezy z M. już tak. Trochę ruchu dobrze mi zrobi, a więc pora na przysiady (dziś 155) a później spacer. Cya.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

szaro- szara aura

Zapewne pamiętacie, że nie raz mówiłam/pisałam, by nie uzależniać swojego szczęścia od rzeczy, na które nie mamy wpływu. Jedną z tych rzeczy bez wątpienia jest aura pogodowa i ta przygnębiająca szarość, której nie da się przemalować choćby najpiękniejszymi i najbardziej kolorowymi kredkami, jakie pierwszoklasista ma w piórniku. A szkoda, bo chętnie domalowałabym do tego obrazka piękne, duże słoneczko, promyki sięgałyby aż do samiutkiej ziemi. Na szczęście istnieje wiele sposobów na wprowadzenie do codzienności nieco słonka, co więcej jest to możliwe bez użycia kredek (no chyba, że takich wyimaginowanych), a ja te sposoby znam. Dosyć gadania, idę działać!   Miłego popołudnia robaczki!  Poniżej zrzut z instag. Kto zechciałby obserwować zapraszam! ---> klik

dupeczki

 Hej! Co u Was? bo u mnie dużo się dzieję. Na zdjęciach moje kochane dupeczki, które wreszcie mnie wczoraj odwiedziły. Mamy w planach następny `zjazd` tym razem z nocką, inaczej zawsze któraś będzie kierowała. A dziś trzeba było zwlec (z niesamowitym trudem) tyłek z łóżka, wsiąść w samochód i jechać do swojego ukochanego Ekonomika po wyniki z matur. Stresik był... o tak. Maturka poszła nawet dobrze, jestem zadowolona. (choć zawsze mogło być lepiej). Teraz domek, odpoczywamy i może opijamy :) choć w planach mam jeszcze roweryk z Agą, w końcu trzeba dbać o kondycję no nie ;p Cya <3

outfity

Kolejny wyjątkowy dzień, wniósł mnóstwo pozytywów i kilka rzeczy, które z miejsca bym zmieniła. Mimo wszystko działo i dzieje się dużo. A mianowicie..przedpołudnie spędziłam w szkole na zakończeniu roku szkolnego, dostałam śliczne kwiatki, które postaram się Wam później zaprezentować, spędziłam też czas na rozmowach z ludźmi, przy których uśmiech nie zstępuje mi z twarzy, następnie wybrałam się z dziewczynami na truskawki, po czym wstąpiłyśmy zobaczyć NPWM (którzy zawitali dziś do nas) i ucieszone miny dzieciaków biegnących po autografy. Wieczór rozpoczęłam w towarzystwie Moniki, Agi, Roberta i Tomeczka, a teraz uciekam na cd. w nieco innym gronie. Miłego wieczoru i dobrej nocki!  Przedstawiam dwa outfity w podobnym stylu. Który  bardziej przypadł Wam do gustu?

w co się ubrać na maturę?

Z tego względu, iż dla mnie tegoroczny maj łączy się nierozerwalnie z  `egzaminami dojrzałości` przedstawię kilka "modowych", maturalnych propozycji.  Mogłoby się wydawać, że strój maturzystki z roku na rok jest taki sam lub bardzo podobny. Prawda jest jednak taka, że moda jest zmienna i co roku łatwiej dostać nieco inne ubrania. Nie ma wątpliwości co do tego, że strój maturalny powinien być elegancki, najlepiej czarno-biały, choć dozwolone są odcienie granatu lub brązów. Ważne, aby zachować odpowiednią prezencję. Troszeczkę poszperałam w necie i oto kilka "ciuszków":

I love it!

Choć nic na to nie wskazywało dzisiejszy dzień okazał się świetny. Właśnie skończyłam oglądać mecz Realu  z Barceloną, który dostarczył mi mnóstwa emocji i bardzo pozytywie wpłynął na mój nastrój. Teraz chodzę po domu i uśmiecham się sama do siebie. Co więcej mam kolejne postanowienie, mianowicie postanowiłam otaczać się tylko (w miarę możliwości) ludźmi pełnymi energii, pozytywnego nastawiania do ludzi, świata i rzeczywistości a nie cholernymi pesymistami, którzy krytykują wszystko i wszystkich. Na moje szczęście nauczyłam się bronić silnie swoich decyzji i racji, dzięki czemu w wielu kwestiach to moje jest na wierzchu.  Trywialną krytykę po prostu olewam za to z tej konstruktywnej wyciągam wnioski. Pora na malowanie paznokci. Dobrej nocki!

happy

Cześć robaczki! Jak Wam minął dzień, bo mój był niesamowity. Proszę o więcej takich. Jestem w szoku, bo życie potrafi nas zaskoczyć i to wtedy, kiedy się zupełnie tego nie spodziewamy. Cieszę się niezmiernie, że jeszcze zanim zdążyłam wyjechać odzyskałam harmonię i równowagę, wreszcie wróciłam stara, nowa ja. Chodzi mi o to, że udało mi się odzyskać dystans do tych wielu małostkowych rzeczy i nie przejmować się każdą kwestią. Uwierzcie, że jeśli tylko przestaniemy analizować za bardzo każdy najdrobniejszy szczegół, większość problemów rozwiązuje się zupełnie sama, bez większej ingerencji i naszego przeolbrzymiego i przewartościowanego wysiłku. Ponadto skaczę z radości, uśmiecham się do lustra i nie mogę przestać tańczyć, bo dosłownie wszystko idzie po mojej myśli. I oby ta dobra passa trwała nieustannie.  A teraz chwila relaksu i  do łóżka, bo choć w swoim żywiole i niezmiernie szczęśliwa, to padam z nóg. Po tym, jak pozytywnie zmęczyłam się ćwicząc body express i squats challen

weekendowy maraton

Nareszcie powracam. Przyznam szczerze, że już się stęskniłam za tą odprężającą pisaniną i dlatego też postanowiłam pisać więcej i częściej, może nie koniecznie na blogu, ale tak w ogóle, dla siebie, " do szuflady". To jest dla mnie pewną formą może nie ucieczki, które od zawsze hejtuję ale jakiegoś relaksu. Miniony weekend (długi zresztą) zapewne jak każdemu minął błyskawicznie. Jeśli miałabym go opisać         w jednym wielkim skrócie, napisałabym tak: środowa wygrana, czwartkowe spacery po cmentarzu, odwiedzanie grobów i spotkania rodzinne, piątkowe- nocne szaleństwo z dziewczynami, sobotni reset, niedzielne cappucino. A poniżej trochę wygrzebanych zdjęć, będzie weselnie: