Przejdź do głównej zawartości

koniec obżarstwa

Święta to magiczny czas, zwłaszcza kiedy spędzamy go z najbliższymi. Co roku spędzam ten świąteczny okres w rozjazdach z rodziną. Zapominamy na chwilę o obowiązkach i problemach dnia codziennego, zasiadamy wspólnie przy stole i dzielimy się energią płynącą prosto z serca. Na stole mnóstwo pyszności, a Ty choć nie masz już siły jeść skusisz się jeszcze na małego gołąbka, krokieta, czy przepyszne ciasto. Kiedy jak kiedy, ale w święta nie myślimy o liczeniu kalorii, dietach i szczupłej sylwetce. Zresztą kiedy przychodzi wieczór wychodzimy ze znajomymi do jakiegoś klubu i bawimy się do białego rana. Tegoroczne święta spędziłam zupełnie tak samo. No właśnie, nie macie wrażenia, że popadamy już w rutynę, że co roku jest sernik i makowiec, ryba i łazanki? Lubicie te wszelkie tradycje i to, co się powtarza, czy co rok szukacie w świętach czegoś nowego, innego, magicznego?  A może ta magia polega właśnie na tradycji, na kolędach, karpiu, prezentach i tym świątecznym klimacie, który coraz częściej gdzieś nam ucieka? 



A na koniec świetny dowód na to, że nikt nie zna mnie lepiej niż moja kochana siostra, czyli jeden z absolutnie trafionych prezentów:


Komentarze

  1. Ale słodkie dzieciaki.! <3

    Pięknie byłaś ubrana. :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Baaardzo ładnie wyglądasz na tych zdjęciach! Tak sobie czytam o Twoich świętach i stwierdzam, że jednak czasami dobrze jest mieszkać w pobliżu rodziny, a nie tak jak my. Te 600 km to naprawdę dużo, tym bardziej, że na Wszystkich Świętych jeździliśmy w odwiedziny...

    OdpowiedzUsuń
  3. naprawdę fajny organizer dostałaś:) siostra wie co kupić:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie włąsnie na tej powtarzalności polega magia świąt. O rutynie nie ma mowy, w końcu świeta są tylko raz w roku :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

dupeczki

 Hej! Co u Was? bo u mnie dużo się dzieję. Na zdjęciach moje kochane dupeczki, które wreszcie mnie wczoraj odwiedziły. Mamy w planach następny `zjazd` tym razem z nocką, inaczej zawsze któraś będzie kierowała. A dziś trzeba było zwlec (z niesamowitym trudem) tyłek z łóżka, wsiąść w samochód i jechać do swojego ukochanego Ekonomika po wyniki z matur. Stresik był... o tak. Maturka poszła nawet dobrze, jestem zadowolona. (choć zawsze mogło być lepiej). Teraz domek, odpoczywamy i może opijamy :) choć w planach mam jeszcze roweryk z Agą, w końcu trzeba dbać o kondycję no nie ;p Cya <3

w co się ubrać na maturę?

Z tego względu, iż dla mnie tegoroczny maj łączy się nierozerwalnie z  `egzaminami dojrzałości` przedstawię kilka "modowych", maturalnych propozycji.  Mogłoby się wydawać, że strój maturzystki z roku na rok jest taki sam lub bardzo podobny. Prawda jest jednak taka, że moda jest zmienna i co roku łatwiej dostać nieco inne ubrania. Nie ma wątpliwości co do tego, że strój maturalny powinien być elegancki, najlepiej czarno-biały, choć dozwolone są odcienie granatu lub brązów. Ważne, aby zachować odpowiednią prezencję. Troszeczkę poszperałam w necie i oto kilka "ciuszków":

moje królestwo

Coraz częściej zamieniam krótkie szorty na długie rurki lub dresy a to oznacza, że wielkimi krokami nadchodzi jesień. W dodatku dopadła mnie jakaś typowo jesienna chandra a tego się zupełnie nie spodziewałam. Najchętniej zaszyłabym się w swoich czterech ścianach, pod cieplutkim kocem z dobrą książką w ręce ale nie mam na to czasu, choć może to i dobrze. Nie będę rozmyślać i zastanawiać się nad tym wszystkim, pomimo że tematów do przemyśleń mi nie brakuje, jednak wnioski do jakich dochodzę po takowych rozważaniach są zazwyczaj strasznie frustrujące. Z pewnością nie pamiętacie treści postu z listopada poprzedniego roku, kiedy to pisałam "I chyba wreszcie z tego, że jestem niepoprawną hedonistką, choć we wszystkim potrafię zachować zdrowy rozsądek i staram się nie popadać w skrajności. A mianowicie do skrajnego hedonizmu mi raczej daleko, choćby dlatego, że nie jestem taką egoistką, by zepsuć zamek z piasku, który zbudował ktoś inny. Ja po prostu poczekam na fale morskie, które zm

rok starsza

Znajomi się śmieją, że jeszcze dobrze nie zdążę wytrzeźwieć po Sylwestrze, a już opijam swoje urodziny, od innych słyszę Czemu nie urodziłaś się dzień wcześniej? No ale przynajmniej mam chwilę oddechu pomiędzy jedną imprezą a drugą ;) A tak szczerze, to imprezy jeszcze nie było, choć dzień był naprawdę wyjątkowy chyba pod każdym możliwym względem, w dodatku podsumowałyśmy go z siostro dość dobrze przy winku i w swoim towarzystwie niesamowicie uchachane i podekscytowane planowaniem sobotniego party.  Ponadto pragnę raz jeszcze gorąco podziękować za wszystkie życzenia te facebook`owe, mailowe, telefoniczne i osobiste, za wszystkie gify, animacje, e-kartki, za wszystkie usmiechy, buziaki i prezenty. No i oczywiście raz jeszcze dziękuję facebook`owi i mailowym przypominajkom. A już najbardziej na świecie i z całych sił dziękuje za pamięć, tym którzy pamiętali. Dziękuję <3 A dziś miałam jechać rano na drobne zakupy, ale najzwyczajniej w świecie mi się nie chciało. Tak wiem,

cudowne chwile, ulotne chwile

Dziś spędziłam kolejny świetny dzień, jeden z wielu, bo ostatnio wszystkie należą do tych świetnych. Nie wiem sama dlaczego tak jest, czy dlatego, że wszystko jest takie cudowne, że mnie tak cieszy, czy też dlatego wszystko mnie cieszy, bo jest takie cudowne. Nie mam zamiaru głębiej się nad tym zastanawiać, bo nie mam czasu na wnikliwsze analizy, zresztą nie widzę w tym większego sensu. Zdołałam (choć nie wiem jakim cudem) przysiąść dziś do notatek z pojęć i systemów pedagogicznych i nie wiem kiedy ja to wszystko zdołam ogarnąć. Czasem zastanawiam się dlaczego zostawiam wszystko na ostatnią chwilę i po raz setny i tysięczny przyrzekam sobie zmienić to ale w końcu i tak powtarzam ten błąd, więc chyba daruję już sobie te obietnice i pogodzę się z tym faktem. Widocznie taka już moja natura, że nie lubię wyprzedzać faktów i przejmować się wszystkim na zapas. Wszystko ma swoje miejsce, czas i na wszystko przyjdzie odpowiednia kolej, dlatego też żyję chwilą i teraźniejszością i Wam też tak

nowy nagłówek

 Wygląd mojego bloga zaczął małymi krokami ulegać pewnym zmianom. Jak widać dziś pojawił się nowy nagłówek. Myślałam i pracowałam nad nim od samego rana, jak tylko podniosłam się z łóżka, tj. gdzieś około 1o.oo. Wczoraj zaczęłam czytać koleją książkę z mojej cudownej listy "książek do przeczytania". Jak juz wcześniej zapowiadałam jest nią Zmierzch. Delektuję się każdą jej stroną. Ciągle zastanawiam się też, co mogę kupić mojemu, Kochanemu P. z okazji `3o września`? Z tegoż właśnie powodu wybrałam się wczoraj na miasto i przy okazji w moje ręce wpadły cudowne buciki. Nabyłam też wrześniową GLAMOUR, (której nie miałam jeszcze okazji przeczytać, co nadrobię dziś wieczór) i czekam z niecierpliwością na październikową. Na stronie UWM pojawił się też harmonogram zjazdów na semestr zimowy i teraz już wiem, które weekendy mam zajęte. Póki co mam jeszcze `wolne`, więc zakładam trampki, biorę rower i będę cieszyć się ciepłymi promieniami słońca, które z miejsca poprawiają mi humor zaws

trochę cukru

Hej Kochani! Życie nieustannie nas zaskakuje, mnie ostatnio niestety zupełnie negatywnie. Jednak przeszkody są po to, by je pokonywać, a trudności by nas kształtować. W niektórych aspektach naprawdę trudno dostrzec cokolwiek pozytywnego, z niektórymi sprawami niestety musimy się zwyczajnie pogodzić, jednak są rzeczy, które zależą od nas, na które mamy wpływ i to na nich powinniśmy się skupiać. Ostatnio bardzo zaniedbałam i Was i siebie. Nie miałam czasu zupełnie na nic, ale tak to już w życiu jest, że są rzeczy ważne i ważniejsze. Najważniejsze, że nie żałuję. Teraz nieco zwolniłam (choć wolałabym nie). Powoli porządkuję swoje życie na każdej jego płaszczyźnie. Małymi krokami nadrabiam zaległości, przekopałam się nawet przez wszystkie maile i wiadomości, można by rzec, iż wracam do codzienności. Pora więc znaleźć odrobinę czasu dla siebie, na przyjemności. Przecież niezależnie od sytuacji, każdy zasługuje na coś "słodkiego".  A propos słodyczy, aż dwie bliskie mi oso