Moja dobra energia, cudowny nastrój i cały ten piękny balon pozytywnych emocji pękł niczym bańka mydlana. Bo w pewnym momencie, zdajemy sobie sprawę, jak bardzo życie jest kruche i delikatne. Wystarczy jedna chwila, by je zgasić. Nie znoszę tego uczucia, gdy ktoś odchodzi, kiedy już tego kogoś nie ma. Na chwilę czas się zatrzymuje, i wtedy przestaje się liczyć wszystko inne, endorfiny płynące z aktywności fizycznej, tak na co dzień ważny dla nas uśmiech innych ludzi, to co mamy zrobić, a czego nie zrobiliśmy, nawet to, że nasze szczypiornistki odniosły zwycięstwo, a w czasie gdy ja stukam w klawiaturę leci transmisja meczu Królewskich, na chwilę przestaje się liczyć wszystko...Byłam cholernie głodna, ale jedyne czego mi teraz trzeba to sen.
Hej! Co u Was? bo u mnie dużo się dzieję. Na zdjęciach moje kochane dupeczki, które wreszcie mnie wczoraj odwiedziły. Mamy w planach następny `zjazd` tym razem z nocką, inaczej zawsze któraś będzie kierowała. A dziś trzeba było zwlec (z niesamowitym trudem) tyłek z łóżka, wsiąść w samochód i jechać do swojego ukochanego Ekonomika po wyniki z matur. Stresik był... o tak. Maturka poszła nawet dobrze, jestem zadowolona. (choć zawsze mogło być lepiej). Teraz domek, odpoczywamy i może opijamy :) choć w planach mam jeszcze roweryk z Agą, w końcu trzeba dbać o kondycję no nie ;p Cya <3
Komentarze
Prześlij komentarz