Przejdź do głównej zawartości

Diabelsko

Witajcie Kochani! Dziś mam dla Was krótkie opowiadanie, nie ja jestem autorką, ale jak na diablicę przystało zakochałam się w nim od pierwszego przeczytania! 
Miłej lektury!

Diabeł znów na­wie­dza mnie co noc, próbując zniszczyć wszys­tko, co udało mi się zbu­dować. Roz­ma­wiałam z nim niedaw­no. Szydził ze mnie. Jak zaw­sze zresztą. Po­wie­działam mu, że kocham, że mam nadzieję, że wierzę. Wyśmiał mnie.

- Wie­rzysz? W co? - za­pytał, pat­rząc na mnie z po­gardą.
- Że można mnie po­kochać, że On nie od­rzu­ci moich uczuć, że będzie dob­rze, że... - za­wahałam się.
- Obo­je wiemy, że On Cię nie kocha.
- ...
- To dla­tego codzien­nie wie­czo­rem płaczesz w po­duszkę.
Mil­czałam. Miał rację.

- Pa­miętaj, piękna. Widzę wszys­tko. Jes­teś żałos­na, wiesz? - za­pytał, po czym wy­buchnął tym cha­rak­te­rys­tycznym, szy­der­czym śmie­chem. I zniknął, tak sa­mo szyb­ko, jak się po­jawił. Tak, jak zni­kają diabły.

Stałam tak jeszcze chwilę. Miałam ochotę się popłakać, ale zab­rakło mi łez. To­warzyszyło mi je­dynie to podłe uczu­cie pus­tki. Wszecho­gar­niającej pus­tki.

Myślałam, że tym ra­zem będzie inaczej.

Znów pod­ciął mi skrzydła.

***
Chciałam mu po­wie­dzieć. Że wiem, iż nic do mnie nie czu­je. A on znów, na przekór so­bie, na przekór wszys­tkiemu pro­wadził tą swoją gierkę. Twier­dził, że od­czu­wa pus­tkę, gdy nie to­warzyszę mu na co dzień. Ale jes­tem już troszkę mądrzej­sza. Wiem, że mówi tak zaw­sze. Zaw­sze, gdy wyczu­wał, że może stra­cić swoją za­bawkę pow­tarzał te zda­nia, jak man­trę:

- Jes­teś dla mnie ważna. Wiedz o tym.

Nie pot­ra­fił kłamać. Im częściej pow­tarzał te słowa, tym bar­dziej ut­wier­dzałam się w prze­kona­niu, że się nie mylę. Że Diabeł się nie my­li. Że to wszys­tko to ja­kaś far­sa. Nie ro­zumiałam Je­go postępo­wania i pew­nie nig­dy go nie zro­zumiem. Tak, jak i te­go, że nie pot­ra­fię żyć bez tych słod­kich kłam­stw. Chcę się uwol­nić od Niego. Od Je­go obłud­nej miłości. Od mo­jego cho­rego przy­wiąza­nia. Od wszys­tkiego. Chciałabym przes­tać czuć ból i żal. Chciałabym przes­tać kochać. Stra­cić nadzieję. Wiarę. Stać się pot­wo­rem, niez­dolnym do ludzkich uczuć. Chcę te­go. Tak bar­dzo, jak chcę na­pić się ka­wy. Z kawą za­pew­ne będzie prościej. Dla­tego te­raz wędruję do kuchni.

Usiadłam spo­koj­nie przy sto­le, spoglądając na ciem­ność za ok­nem. Po­win­nam już daw­no spać.

- Znów o nim myślisz, mam rację?
Zer­wałam się na równe no­gi.
- Diabeł…! Cho­lera jas­na! – krzyknęłam.
- Co się tak boisz? To tyl­ko ja. Wiesz prze­cież, że nie zro­bię Ci krzyw­dy. Co naj­wyżej po­mogę Ci, byś sa­ma so­bie ją zro­biła – mrugnął do mnie.
- Bar­dzo śmie­szne, dop­rawdy…
- Wiem. Chciałem Ci tyl­ko po­wie­dzieć, że pi­cie ka­wy o tej porze nie jest zbyt rozsądne. – wy­buchnął śmie­chem.
- Tak, jak i przyj­mo­wanie gości – od­bur­knęłam.
- Bez nerwów, Piękna. Widzisz tu ko­goś?
Spoj­rzałam na Niego i.. Nie, nie spoj­rzałam. Spoj­rzałam w lus­tro. Byłam sa­ma.
- Prze­cież, wiesz, że… - usłyszałam skądś Je­go głos.
- Tak! Wiem! Zaw­sze będę sa­ma!!! Ni­komu na mnie nie za­leży! – krzyczałam przez łzy. – Wiem, że gdy ja płaczę, oni wszys­cy dob­rze się ba­wią! Że świat jest pełen miłości, której nig­dy nie będzie da­ne mi doświad­czyć, wiem! Wiem o tym do cho­lery!!! Przes­tań mnie dręczyć!

Płakałam jeszcze długo. Gdy emoc­je już opadły, ro­zej­rzałam się po po­koju.

- Diabeł, jes­teś…?

Cisza. Od­szedł. Osiągnął swój cel...

***
Sie­dzieliśmy na ba­rier­ce mos­tu, machając no­gami jak małe dzieci. Po­goda była cud­na jak na tą porę ro­ku. Ob­serwo­wałam Go uważnie. Je­go oczy nie wy­rażały żad­nych uczuć. Sta­nowiły je­dynie kon­trast dla czer­wo­nej kur­tki, którą miał dziś na so­bie. Diabeł żyje wśród Nas, wiesz? Mi­jamy Go codzien­nie na uli­cach, nie zdając so­bie na­wet z te­go spra­wy. Chy­ba, że pos­ta­nowi się wreszcie ujaw­nić, tak jak mi. I mi­mo, że czułam do Niego na­turalną niechęć, mi­mo, że udo­wad­niał mi za każdym ra­zem, że jes­tem słaba, że tak mało znaczę… Lu­biłam na Niego pat­rzeć. Czar­na jak węgiel czup­ry­na, śniada kar­nacja, os­tre, wy­razis­te ry­sy twarzy… I ta wy­niosłość, której nie sposób nie wyczuć w Je­go pos­ta­wie. Chciałam być ta­ka, jak On. Kpić z ludzi, zniechęcać ich, pielęgno­wać ich zwątpienie – nie mając wyrzutów su­mienia i nie przej­mując się niczym. Być Je­go diab­licą.
Czy bałam się, że spadnę? Nie. Bo i po co? Chciałam te­go. On też te­go chciał, czułam to. Chy­ba jed­nak myśli­my po­dob­nie. Czułam, że cze­ka na mo­je słowa, jak i na to, co po nich miało nastąpić. Był jak­by trochę spięty.

- Diabeł... – zaczęłam niepew­nie.
- Tak?
- Kochasz mnie? – spy­tałam.
- Chy­ba kpisz! – zaśmiał się.
- Py­tam po­ważnie.
- Ja ni­kogo nie kocham – od­parł.
- To dob­rze. Miłość jest zła.

I z ser­cem na dłoni skoczyłam w dół. Przez ułam­ki se­kund myślałam, że mnie złapie, że zat­rzy­ma. Ale nie.. Nie On. Prze­cież to tyl­ko diabeł…

Obudziłam się w ciem­nym po­mie­szcze­niu. Trochę trwało za­nim odzys­kałam os­trość widze­nia, za­nim mo­je oczy przy­wykły do pa­nujące­go tu półmro­ku.

Był tu. Sie­dział w fo­telu, zwróco­ny twarzą do ko­min­ka, w którym cichut­ko pom­ru­kiwał ogień. W po­wiet­rzu uno­sił się za­pach grzechu i strachu. W od­da­li słyszałam czyjś szloch. Diabeł nie przejął się nim, jak na diabła przys­tało. Wstał, obrócił się w moją stronę i z błys­kiem w oku (tak, Je­go oczy błyszczały! Niczym oczy dziec­ka, które na wys­ta­wie skle­powej uj­rzały wy­marzoną za­bawkę) wyszep­tał:

- Jes­teś…
- Wie­działeś od początku, że tak to się skończy, praw­da? – spy­tałam.
- Wie­działaś od początku, że nie przychodzę be­zin­te­resow­nie. – rzekł. Chwy­cił moją dłoń i zap­ro­wadził mnie w stronę ok­na. - Od dziś na­leżysz do mnie. Wi­tam w piek­le, Piękna. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

dupeczki

 Hej! Co u Was? bo u mnie dużo się dzieję. Na zdjęciach moje kochane dupeczki, które wreszcie mnie wczoraj odwiedziły. Mamy w planach następny `zjazd` tym razem z nocką, inaczej zawsze któraś będzie kierowała. A dziś trzeba było zwlec (z niesamowitym trudem) tyłek z łóżka, wsiąść w samochód i jechać do swojego ukochanego Ekonomika po wyniki z matur. Stresik był... o tak. Maturka poszła nawet dobrze, jestem zadowolona. (choć zawsze mogło być lepiej). Teraz domek, odpoczywamy i może opijamy :) choć w planach mam jeszcze roweryk z Agą, w końcu trzeba dbać o kondycję no nie ;p Cya <3

w co się ubrać na maturę?

Z tego względu, iż dla mnie tegoroczny maj łączy się nierozerwalnie z  `egzaminami dojrzałości` przedstawię kilka "modowych", maturalnych propozycji.  Mogłoby się wydawać, że strój maturzystki z roku na rok jest taki sam lub bardzo podobny. Prawda jest jednak taka, że moda jest zmienna i co roku łatwiej dostać nieco inne ubrania. Nie ma wątpliwości co do tego, że strój maturalny powinien być elegancki, najlepiej czarno-biały, choć dozwolone są odcienie granatu lub brązów. Ważne, aby zachować odpowiednią prezencję. Troszeczkę poszperałam w necie i oto kilka "ciuszków":

gdzie jest raj

To od nas samych zależy, jakie emocje nami kierują. Przyznaję, że nie zawsze fruwam ciesząc się z prostych rzeczy. I mnie dopadają lęki i frustracje. W naszym życiu zdarzają się momenty przełomowe, które potrafią przewartościować wszystko i zmienić nas raz na zawsze. A czasem bardzo chcielibyśmy, żeby takie momenty nadeszły, a one nie nadchodzą. Czasem chcemy się od czegoś odciąć, coś zmienić, a mimo to, tego nie robimy. Są takie chwile, które pamięta się długo. Naszpicowane emocjami i adrenaliną przeżycie, które zapada w nas głęboko. Na dworze coraz cieplej, a więc okazji do takich przeżyć, będzie jeszcze więcej.A ja mam taką cholerną ochotę wyrwania się na chwilę z tego obłędnego biegu przed siebie. Marzy mi się słoneczna polana, porośnięta polnymi kwiatami, gdzieś w samym środku lasu.  Miłego dnia!

motyw czerwonej kokardy

Hej Kochani! Wczoraj poprzez swoją ekscytację meczem z Rosją nie miałam czasu nic napisać. Ponadto moje gardło ucierpiało w wyniku głośnego kibicowania naszym Orłom. Teraz z niecierpliwością wyczekuję soboty i meczu z Czechami. Co więcej, harmonogram mojego dnia codziennego od początku tygodnia nie uległ zmianie (ponoć jaki poniedziałek taka reszta tygodnia), od rana do 15.oo spędzam w SP, a popołudnie i wieczór z P. Nie powiem, żeby mi się nie podobało. Przede mną gorąca kąpiel i mieszanka zapachów szamponu, żeli, balsamów, odżywek, zmywacza do paznokci, lakieru i nie wiem czego jeszcze. W każdym bądź razie życzę Wam dobrej nocy a ponizej przedstawiam motyw czerwonej kokardy:

cudowne chwile, ulotne chwile

Dziś spędziłam kolejny świetny dzień, jeden z wielu, bo ostatnio wszystkie należą do tych świetnych. Nie wiem sama dlaczego tak jest, czy dlatego, że wszystko jest takie cudowne, że mnie tak cieszy, czy też dlatego wszystko mnie cieszy, bo jest takie cudowne. Nie mam zamiaru głębiej się nad tym zastanawiać, bo nie mam czasu na wnikliwsze analizy, zresztą nie widzę w tym większego sensu. Zdołałam (choć nie wiem jakim cudem) przysiąść dziś do notatek z pojęć i systemów pedagogicznych i nie wiem kiedy ja to wszystko zdołam ogarnąć. Czasem zastanawiam się dlaczego zostawiam wszystko na ostatnią chwilę i po raz setny i tysięczny przyrzekam sobie zmienić to ale w końcu i tak powtarzam ten błąd, więc chyba daruję już sobie te obietnice i pogodzę się z tym faktem. Widocznie taka już moja natura, że nie lubię wyprzedzać faktów i przejmować się wszystkim na zapas. Wszystko ma swoje miejsce, czas i na wszystko przyjdzie odpowiednia kolej, dlatego też żyję chwilą i teraźniejszością i Wam też tak

nowy nagłówek

 Wygląd mojego bloga zaczął małymi krokami ulegać pewnym zmianom. Jak widać dziś pojawił się nowy nagłówek. Myślałam i pracowałam nad nim od samego rana, jak tylko podniosłam się z łóżka, tj. gdzieś około 1o.oo. Wczoraj zaczęłam czytać koleją książkę z mojej cudownej listy "książek do przeczytania". Jak juz wcześniej zapowiadałam jest nią Zmierzch. Delektuję się każdą jej stroną. Ciągle zastanawiam się też, co mogę kupić mojemu, Kochanemu P. z okazji `3o września`? Z tegoż właśnie powodu wybrałam się wczoraj na miasto i przy okazji w moje ręce wpadły cudowne buciki. Nabyłam też wrześniową GLAMOUR, (której nie miałam jeszcze okazji przeczytać, co nadrobię dziś wieczór) i czekam z niecierpliwością na październikową. Na stronie UWM pojawił się też harmonogram zjazdów na semestr zimowy i teraz już wiem, które weekendy mam zajęte. Póki co mam jeszcze `wolne`, więc zakładam trampki, biorę rower i będę cieszyć się ciepłymi promieniami słońca, które z miejsca poprawiają mi humor zaws

trochę cukru

Hej Kochani! Życie nieustannie nas zaskakuje, mnie ostatnio niestety zupełnie negatywnie. Jednak przeszkody są po to, by je pokonywać, a trudności by nas kształtować. W niektórych aspektach naprawdę trudno dostrzec cokolwiek pozytywnego, z niektórymi sprawami niestety musimy się zwyczajnie pogodzić, jednak są rzeczy, które zależą od nas, na które mamy wpływ i to na nich powinniśmy się skupiać. Ostatnio bardzo zaniedbałam i Was i siebie. Nie miałam czasu zupełnie na nic, ale tak to już w życiu jest, że są rzeczy ważne i ważniejsze. Najważniejsze, że nie żałuję. Teraz nieco zwolniłam (choć wolałabym nie). Powoli porządkuję swoje życie na każdej jego płaszczyźnie. Małymi krokami nadrabiam zaległości, przekopałam się nawet przez wszystkie maile i wiadomości, można by rzec, iż wracam do codzienności. Pora więc znaleźć odrobinę czasu dla siebie, na przyjemności. Przecież niezależnie od sytuacji, każdy zasługuje na coś "słodkiego".  A propos słodyczy, aż dwie bliskie mi oso