Jutro poniedziałek, a ja po raz pierwszy od jakiegoś czasu nie muszę wstać wcześnie rano...no cóż. Może wreszcie się wyśpię? Choć życie wciąż coś weryfikuje, więc może nic nie zakładajmy, bo nigdy nie wiadomo, co ona nam zafunduje. Mam tylko nadzieję, że ferie upłyną mi przyjemnie i produktywnie. Mam też masę pomysłów i kilka rzeczy, które koniecznie chcę zrobić (i tylko dwa tygodnie na realizację). Dlatego nie ma co odkładać wszystkiego na później, tylko trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Póki co jednak już i tak jest niesamowicie intensywnie, bowiem znów przyłapałam się na tym, że nawet nie mam kiedy włączyć komputera. Znowu piszę do Was z łóżka, znowu przed snem, na dobranoc. Zamiast książki do poduszki, ja odpalam blogera i klikam w klawiaturę. Fascynujące, jak mnie to uzależniło. Teraz pora na regenerację, bo jutro...no właśnie p o n i e d z i a ł e k :) dobranoc!
Zapewne pamiętacie, że nie raz mówiłam/pisałam, by nie uzależniać swojego szczęścia od rzeczy, na które nie mamy wpływu. Jedną z tych rzeczy bez wątpienia jest aura pogodowa i ta przygnębiająca szarość, której nie da się przemalować choćby najpiękniejszymi i najbardziej kolorowymi kredkami, jakie pierwszoklasista ma w piórniku. A szkoda, bo chętnie domalowałabym do tego obrazka piękne, duże słoneczko, promyki sięgałyby aż do samiutkiej ziemi. Na szczęście istnieje wiele sposobów na wprowadzenie do codzienności nieco słonka, co więcej jest to możliwe bez użycia kredek (no chyba, że takich wyimaginowanych), a ja te sposoby znam. Dosyć gadania, idę działać! Miłego popołudnia robaczki! Poniżej zrzut z instag. Kto zechciałby obserwować zapraszam! ---> klik
Komentarze
Prześlij komentarz