Moja bieganina dobiega końca. Wracam do domu, choć w dobrym nastroju, to totalnie wykończona. Padam na łóżko i wpycham w siebie kolejne kostki ptasiego mleczka. Raczę się kubkiem gorącej herbaty i rozważam wypicie następnego, co niestety wiazałoby się z koniecznością zejścia na dół, do kuchni, a mnie się nie chcę nawet wstać z łóżka. Po krótkim namyśle rezygnuję więc z herbaty i zadowalam się wodą truskawkową stojącą koło łóżka, a tym samym w zasięgu mojej ręki. Podnoszę ze stolika kwietniowe GLAMOUR, po czym je rzucam w kąt, zanurzam głowę w mojej antyalergicznej poduszce, wkładam słuchawki, włączam muzykę, wyciszam telefon i mam czas dla siebie.
Hej! Co u Was? bo u mnie dużo się dzieję. Na zdjęciach moje kochane dupeczki, które wreszcie mnie wczoraj odwiedziły. Mamy w planach następny `zjazd` tym razem z nocką, inaczej zawsze któraś będzie kierowała. A dziś trzeba było zwlec (z niesamowitym trudem) tyłek z łóżka, wsiąść w samochód i jechać do swojego ukochanego Ekonomika po wyniki z matur. Stresik był... o tak. Maturka poszła nawet dobrze, jestem zadowolona. (choć zawsze mogło być lepiej). Teraz domek, odpoczywamy i może opijamy :) choć w planach mam jeszcze roweryk z Agą, w końcu trzeba dbać o kondycję no nie ;p Cya <3
Ja dziś planuje taki wieczór :)
OdpowiedzUsuń