Kolejny weekend minął zbyt szybko, w dodatku odnoszę dziwne wrażenie, że przy poniedziałku budzik dzwoni jeszcze głośniej, niż zwykle. Na szczęście wczoraj zdołałam wyrwać się na kilka małych godzinek do B., gdzie z powodzeniem udało mi się naładować akumulatory na nowy tydzień. Właśnie...nowy tydzień, nowe wyzwania, nowe pomysły. Staram się bez chwili wytchnienia korzystać z tego "jeszcze letniego" czasu. Lada moment poczujemy zimny powiew jesiennego wiatru i jakby zbyt mokre krople deszczu na karku. Tym bardziej musimy więc zadbać o siebie i swoje samopoczucie. A może by tak trochę fitness`u? Co powiedzieć na trening na świeżym powietrzu? Ja już wskakuję w dres. ;-)
Zapewne pamiętacie, że nie raz mówiłam/pisałam, by nie uzależniać swojego szczęścia od rzeczy, na które nie mamy wpływu. Jedną z tych rzeczy bez wątpienia jest aura pogodowa i ta przygnębiająca szarość, której nie da się przemalować choćby najpiękniejszymi i najbardziej kolorowymi kredkami, jakie pierwszoklasista ma w piórniku. A szkoda, bo chętnie domalowałabym do tego obrazka piękne, duże słoneczko, promyki sięgałyby aż do samiutkiej ziemi. Na szczęście istnieje wiele sposobów na wprowadzenie do codzienności nieco słonka, co więcej jest to możliwe bez użycia kredek (no chyba, że takich wyimaginowanych), a ja te sposoby znam. Dosyć gadania, idę działać! Miłego popołudnia robaczki! Poniżej zrzut z instag. Kto zechciałby obserwować zapraszam! ---> klik
Komentarze
Prześlij komentarz