Jestem pod wrażeniem tego, ile czasu zajmuje ludziom ocenianie innych. Po minucie rozmowy i trzech minutach wzrokowego kontaktu ktoś jest w stanie powiedzieć o nas więcej, niż autor książki o głównej bohaterce w jej pierwszym rozdziale. Ale czemu się dziwić skoro już od małego otoczenie przypisuje nam etykietki i próbuje zaszufladkować. Zaczyna się od tych starszych, "pobożnych" kobiet, które oceniają czy dziecko jest grzeczne, po tym jak zachowało się w kościele, płakało czy nie? Spało, słuchało, wodziło wzrokiem czy grymasiło? Następnie sąsiadki za wszelką cenę próbują zrobić z Ciebie najgorsze dziecko (we wsi, na osiedlu, w bloku), byle by tylko ich córka/syn wypadało lepiej w oczach innych niż Ty. Później idziesz do szkoły, tam to dopiero zaczyna się proces klasyfikacji a na to w jakiej szufladce Cię zamkną składa się wiele czynników. Po pierwsze to jak bliskimi znajomymi dyrektora i nauczycieli są Twoi rodzice, po drugie to, jaki masz charakter i czy um...