Ostatnio było mocno filozoficznie, teraz będzie bardzo przyziemnie. Kilka dni temu, zaraz po powrocie do domu miałam okazję rozmawiać ze starym znajomym o upływającym czasie i życiu chwilą. I muszę przyznać, że uświadomiłam sobie kilka ważnych kwestii, które pozwolę sobie zachować dla siebie. Co do mojego wyjazdu i weekendu w Bońkowie minął oczywiście "jak z bicza strzelił" a był diabelsko nieziemski. Nie potrafię powiedzieć dlaczego, bo sama tego nie wiem ale to miejsce ma na mnie pozytywny wpływ i ogromne znaczenie. Być może wiąże się to z moją przeszłością, dzieciństwem i wspomnieniami. Dlatego tak chętnie tam wracam. A po weekendzie, jak to po weekendzie..praca, masa obowiązków i rzeczy do zrobienia "na wczoraj zresztą". Nadal stoję w miejscu z moją pracą dyplomową a na dniach muszę uzupełnić całą dokumentację praktyk. Coś, co mnie świetnie charakteryzuje to fakt, iż zawsze wszystko odkładam na ostatnią chwilę. W tym jestem naprawdę dobra. Bo przecież lepiej spotkać się ze znajomymi, iść na piwo, pograć w tenisa prawda? Brawa dla mnie!


Przyszedł czas na leniwą niedzielę.. biorąc pod uwagę intensywność ostatnich dni, regeneracja naprawdę się przyda. A więc ładujemy się na przyszły tydzień Kochani, żeby już jutro ruszyć z jeszcze większą mocą. W piątek obroniłam licencjat i od razu "pełną piersią" rozpoczęłam wakacje. Cieszę się niezmiernie, bo wreszcie będę miała trochę czasu na te zajęcia, na które dotychczas mi go nie wystarczało. Wreszcie mogę ruszyć się z domu bez wyrzutów sumienia, że się nie uczę, że odkładam to co ważne na później. Nareszcie mogę do woli spotykać się ze znajomymi, czytać, biegać i "nic nie robić", no może nie dosłownie. ;-) Wakacje wakacjami, tylko gdzie do cholery jest te piękne słoneczko, które jakiś czas temu poszło na wagary i do tej pory nie wróciło? Może już czas najwyższy?! W końcu mamy już koniec czerwca, przydałoby się nieco energii w postaci ciepłych promieni. Miłej niedzieli! Odpoczywajcie.
Komentarze
Prześlij komentarz