Wróciłam!
Dawno mnie tu nie było , ale to z braku czasu niestety.
Zrobiłam co miałam zrobić i mam nadzieje, że na blogu nie będę tylko gościem a raczej domownikiem. Zachciało mi się niedużego remontu, no to go miałam. Niestety później przepadłam w pogipsowo-szlifującym sprzątaniu całego pokoju. Ale efekt jest bardzo zadowalający więc warto było mimo, że zniweczył on wszystkie moje plany. Niestety musiałam odwołać planowaną na poniedziałek sesję. Mam nadzieję, że po niedzieli moje dotychczasowe zamiary zostaną zrealizowane.Całe szczęście, że w tym całym wirze zdążyłam się chociaż wyrwać na małe zakupy , tak więc problem prezentu na roczek Nikosia został rozwiązany. Niestety nadal nie wiem w co się ubrać, jak zawsze zresztą. A tu kilka zdjęć z mojego starego, nowego pokoju. A więc znalazłam miejsce dla swoich butów,no a z trzech bukietów kwiatów zrobiłam jeden duży, z tym, że większość z nich straciła łodygi, zostały same płatki.
Z okazji rozpoczęcia wakacji wydałam nieprzyzwoite pieniądze w nieprzyzwoitym butiku (ale tak to jest jak się robi zakupy z moją siostrą). Teraz mój stan konta uniemożliwia eskapady większe niż do Zenaba i na kawę. Pierwszy tydzień wakacji oznacza tydzień totalnej stagnacji intelektualnej i fizycznej. Spanie do południa, szwendanie się przez resztę dnia w szlafroku i przesiadywanie godzinami nad filiżanką malinowej herbaty.
Komentarze
Prześlij komentarz