Pogoda tak ogólnie fatalna nie zachęca do wyjścia z łóżka, a co dopiero z domu. Deszcz smutnym staccatem wybija rytm, w sercu rozpryskuje kropelki melancholii, wiatr dudni nieprzyjemnie. Gdzie się podziało to słońce, które świeciło przez ostatnie tygodnie. To, co widzę za oknem mnie przytłacza. Jestem senna, nieobecna,. czuję się nijako. W dodatku dopadła mnie angina, więc pozostaje mi tylko wygrzewać się pod kocykiem z kubkiem ciepłej (gorącej nie mogę) herbaty i czekoladowymi pierniczkami.
Z okazji rozpoczęcia wakacji wydałam nieprzyzwoite pieniądze w nieprzyzwoitym butiku (ale tak to jest jak się robi zakupy z moją siostrą). Teraz mój stan konta uniemożliwia eskapady większe niż do Zenaba i na kawę. Pierwszy tydzień wakacji oznacza tydzień totalnej stagnacji intelektualnej i fizycznej. Spanie do południa, szwendanie się przez resztę dnia w szlafroku i przesiadywanie godzinami nad filiżanką malinowej herbaty.
Komentarze
Prześlij komentarz