Zazdroszczę tym, którzy mają ferie i mogą nic nie robić, leżeć do góry brzuchem, objadać się do syta słodkościami, cieszyć się piękną pogodą za oknem, śniegiem po kolana, mieć czas na długie spacery, spotkania ze znajomymi. Dopadła mnie ogromna chęć wypadu na łyżwy, (prawdopodobnie pod wpływem setek publikacji zdjęć na których albo "ktoś" jeździ na łyżwach, albo leży na tafli z łyżwami na nogach). Niestety w tym tygodniu nie dam rady się wyrwać. Mam nadzieję, że uda mi się po niedzieli znaleźć odrobinę wolnego czasu. Póki co muszę zadowolić się krótkim spacerem, bo na długi niestety nie mogę sobie pozwolić. Czas ucieka a moja wiedza nadal jest niedostateczna. Poniżej kilka zdjęć z wczorajszego spaceru.
Za czym tak gonimy? Za szczęściem, które już prawie łapiemy za ogon, a ono z szyderczym uśmiechem przed nami ucieka? Za miłością, bez której nie wyobrażamy sobie życia, a która nas tak dużo kosztuje? Za emocjami? Bo przecież życie bez skrajnych bodźców nie dawałoby nam takiej satysfakcji... Za pieniędzmi? By móc pozwolić sobie przynajmniej na połowę tego, co koleżanka z pracy. Za lajkami? Bo one chociaż na chwilę dowartościowują! Za pięknymi fotkami z wakacji, żeby te lajki zdobywać. Za idealną figurą, by nam stalkerzy pozazdrościli. Tylko czy jest czego tu zazdrościć??? Gdy za pięknym uśmiechem z profilowego kryją się przepłakane wieczory i nieprzespane noce. Gdy ciało katujesz na siłowni w zasadzie nie dla pięknej figury, ale po to by zająć czymś myśli i się wyżyć, gdy nagromadzonych w głowie myśli, strachu i emocji próbujesz pozbyć się i rozładować na worku bokserskim. Gdy po tym, jak wstawisz na insta idealnie wykadrowaną miskę owsianki z owocami, z dodatkowym filtrem oczywiście, ...
Komentarze
Prześlij komentarz