Ze szczęścia to ja nie fruwam, bo jest wiele rzeczy, które mnie zwyczajnie męczy. Czas coś zmienić, czas je zmienić. Podobno diabeł tkwi w szczegółach i pewnie dlatego tak istotne są dla mnie detale, a wiele z nich być może tych najistotniejszych gdzieś mi ostatnio umknęło. Ale też z tego samego powodu cieszę się z drobiazgów, a przynajmniej próbuję. Jeszcze kilka dni temu przekonywałam kogoś, by cieszył się życiem, że słonko świeci, że ze mną rozmawia ;) a już chwilę później sama zapomniałam, że trzeba umieć się cieszyć, dostrzegać piękno w codzienności, budować szczęście z małych cegiełek, którymi są małe radości.
Żeby życie nie było szare, musimy je kolorować każdego dnia. Genialną ku temu okazją są weekendy. Wreszcie mamy czas, by wyjść ze
Żeby życie nie było szare, musimy je kolorować każdego dnia. Genialną ku temu okazją są weekendy. Wreszcie mamy czas, by wyjść ze
znajomymi, by wybrać się na wycieczkę, spotkać z chłopakiem, czy po prostu, by się na chwilę zatrzymać. Ja mam za sobą weekend, w którym wreszcie udało mi się wyskoczyć na piwo i tortille z moją niekwestionowalnie cudowną przyjaciółką Kasią, ale znalazłam też czas na nieco zdrowsze zajęcia, czyli jogging i fitness. W końcu wczoraj był dzień aktywności fizycznej. Z tej samej okazji mój mały łobuziak G. namówił mnie na trampolinę;) Jestem pod wrażeniem ile energii ma w sobie taki mały człowieczek, tym bardziej, że drugie tyle potrafi dać drugiej osobie. Jutro zabieram go na spacer :)


Komentarze
Prześlij komentarz