Ostatnie dni zaliczam do tych pracowitych i mijających w zawrotnym tempie, a co więcej nic nie wskazuje na to, by cokolwiek w tej kwestii mogłoby w najbliższym czasie ulec zmianie. W końcu mamy już grudzień, a co za tym idzie, coraz większymi krokami zbliża się do nas okres świątecznych przygotowań. Lubicie ten czas? Ja bardzo, choć muszę przyznać, że jest strasznie męczący, to zawsze wywołuje wiele radości i emocji. Za mną kolejny weekend spędzony w Olsztynie, przede mną jeszcze jeden taki wyjazd a potem miesiąc 'leżenia', choć może nie koniecznie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Wspominałam Wam w poprzednich notkach, że pierwsze trzy pozycje na liście moich książek do kupienia zajmują książki Katarzyny Bereniki Miszczuk, i uwaga! w sobotę udało mi się kupić cały pakiet- taki drobny prezent mikołajkowy. W końcu trzeba czasem pomyśleć o sobie. A więc teraz już tylko kieliszek wina (koniecznie czerwonego) i towarzystwo zabójczo przystojnego diabła- Beletha, czyli wieczór w diabelskim stylu.


Muszę koniecznie przeczytać;)
OdpowiedzUsuń