Patrzę w niebo, chwytam w usta deszczu krople...
(...) Ludzie biegną, bo się bardzo boją deszczu...
(...) A ja chodzę, nie przejmując się ulewą ani spiesząc,
Czując jak mi krople deszczu usta pieszczą,
ze złożonym parasolem idę pieszo.
Czując jak mi krople deszczu usta pieszczą,
ze złożonym parasolem idę pieszo.
A ja chodzę w strugach wody, ale z czołem podniesionym,
Żadna siła mnie nie zmusza i nie goni,
idę niby zwiastun burzy z kwiatkiem w dłoni.
Żadna siła mnie nie zmusza i nie goni,
idę niby zwiastun burzy z kwiatkiem w dłoni.
Deszcz pada bez przerwy. I byłoby to nawet przyjemne, ta nieustanna muzyka rynien, jakaś taka daleko-dziecinna, gdyby nie to, że ja mam (a w zasadzie to miałam) masę planów na najbliższe dni a nawet tygodnie. I wszystko jak zwykle legło w gruzach, bo nie dość, że pada co już i tak pokrzyżowało mi wiele planów, to jeszcze prognozy nie zapowiadają poprawy na najbliższe dni. Szlag mnie trafia, jak stąd do Albanii.
Chcę znów smażyć tyłek na słońcu!
Kiss, kiss
Komentarze
Prześlij komentarz