Cześć! Nie będzie to wpis o jedzeniu, choć z radością wspominam niektóre przysmaki mojego dzieciństwa. Wczoraj zrobiłyśmy sobie z dziewczynami [czyt: Agą i Moniką] małą wędrówkę wstecz. Nie wiem skąd te dzieci czerpią tyle energii, żeby np. skakać na trampolinie, my już w połowie wyznaczonego czasu byłyśmy `zdyszane` . Powracam myślami do dziecinnych lat, kiedy to i mnie przepełniały niespożyte pokłady energii. Gdy rano wychodziłam z domu i wracałam późnym wieczorem, nigdy sama, zawsze z innymi dziećmi. Gdy beztrosko biegałam po babcinym ogrodzie, nie zważając na zadrapania i sińce na opalonych nogach. Razem z rodzeństwem wspinaliśmy się na ulubione drzewo, gdzie wśród gęstych konarów można było znaleźć znakomitą kryjówkę. Wszystko wtedy wydawało się takie proste i nieskomplikowane. Jaka szkoda, że przeminął czas, gdy byliśmy ufni w dobroć ludzi i świata, a sami nie wstydziliśmy się odruchów serca. Tak chciałabym, by wszyscy byli jak dzieci, cieszące się z drobiazgów i płaczące za pękniętym balonem. Płacz nie trwał długo, na otarcie łez starczył lizak czy cukierek.
Przyszedł czas na leniwą niedzielę.. biorąc pod uwagę intensywność ostatnich dni, regeneracja naprawdę się przyda. A więc ładujemy się na przyszły tydzień Kochani, żeby już jutro ruszyć z jeszcze większą mocą. W piątek obroniłam licencjat i od razu "pełną piersią" rozpoczęłam wakacje. Cieszę się niezmiernie, bo wreszcie będę miała trochę czasu na te zajęcia, na które dotychczas mi go nie wystarczało. Wreszcie mogę ruszyć się z domu bez wyrzutów sumienia, że się nie uczę, że odkładam to co ważne na później. Nareszcie mogę do woli spotykać się ze znajomymi, czytać, biegać i "nic nie robić", no może nie dosłownie. ;-) Wakacje wakacjami, tylko gdzie do cholery jest te piękne słoneczko, które jakiś czas temu poszło na wagary i do tej pory nie wróciło? Może już czas najwyższy?! W końcu mamy już koniec czerwca, przydałoby się nieco energii w postaci ciepłych promieni. Miłej niedzieli! Odpoczywajcie.
Komentarze
Prześlij komentarz