Pogoda harmonizowała z jej nastrojem. Szaro-szary ekran za oknem. Niebo z ołowiu odlane, drzewa jak kury zmokłe,ulice deszczem pijane. Praca powinna ją uspokoić. Dawniej to zawsze działało. A teraz, zamknięta w cyrkowym pokoiku, w czterech świeżo malinowych ścianach nie może zmrużyć oka, choć tak by chciała, chociaż na chwilę przestać myśleć o tej rozłące, o smutku i tęsknocie, które jej towarzyszą, o braku ukochanego. Tak długo są razem a dopiero ( a może już?) przyszedł ten moment, moment którego oboje tak bardzo chcieli uniknąć a który jednak mimo wszystko nadejść musiał, moment chwilowej rozłąki i tych setek kilometrów, które przez pewien czas będą ich dzielić. A jednak maja nadzieję, że ten moment przyniesie im także korzyści, które mogą się okazać największym darem od losu, że ten moment umocni ich w miłości, która już i tak jest niesamowicie silna a która będzie jeszcze silniejsza i nierozerwalna. Na zawsze.
Hej! Czy Wy też z niecierpliwością wyczekujecie przyjścia wiosny? Ja zdecydowanie tak, i właśnie dlatego spędziłam pół dnia na przeglądaniu mojej garderoby w poszukiwaniu wiosennych stylizacji. Mam nadzieję, że już wkrótce wybiorę się na jakieś zdjęcia w plenerze. Już nie mogę się doczekać! Na razie jednak zadowalam się codziennym spacerem. Tymczasem poszukuję stroju na jutrzejszą imprezę urodzinową Krystiana, na którą prawdopodobnie wybiorę się z Przemkiem, Moniką i Kamilem. W międzyczasie podjadam ptasie mleczko, które o dziwo przetrwało jeszcze od dnia kobiet (chyba tylko dlatego, że mnie nie było przez cały weekend w domu), słucham radia, przeglądam kolekcje czterech internetowych sklepów naraz i zaraz wezmę się za lekturę, która leży obok łóżka i prosi się o przeczytanie od jakiś dwóch tygodni. A na koniec wiosenny akcent, tj. zielony lakier na paznokciach. Prezentuje się, o tak: Dobrej nocy!
Komentarze
Prześlij komentarz