Pogoda harmonizowała z jej nastrojem. Szaro-szary ekran za oknem. Niebo z ołowiu odlane, drzewa jak kury zmokłe,ulice deszczem pijane. Praca powinna ją uspokoić. Dawniej to zawsze działało. A teraz, zamknięta w cyrkowym pokoiku, w czterech świeżo malinowych ścianach nie może zmrużyć oka, choć tak by chciała, chociaż na chwilę przestać myśleć o tej rozłące, o smutku i tęsknocie, które jej towarzyszą, o braku ukochanego. Tak długo są razem a dopiero ( a może już?) przyszedł ten moment, moment którego oboje tak bardzo chcieli uniknąć a który jednak mimo wszystko nadejść musiał, moment chwilowej rozłąki i tych setek kilometrów, które przez pewien czas będą ich dzielić. A jednak maja nadzieję, że ten moment przyniesie im także korzyści, które mogą się okazać największym darem od losu, że ten moment umocni ich w miłości, która już i tak jest niesamowicie silna a która będzie jeszcze silniejsza i nierozerwalna. Na zawsze.
Przyszedł czas na leniwą niedzielę.. biorąc pod uwagę intensywność ostatnich dni, regeneracja naprawdę się przyda. A więc ładujemy się na przyszły tydzień Kochani, żeby już jutro ruszyć z jeszcze większą mocą. W piątek obroniłam licencjat i od razu "pełną piersią" rozpoczęłam wakacje. Cieszę się niezmiernie, bo wreszcie będę miała trochę czasu na te zajęcia, na które dotychczas mi go nie wystarczało. Wreszcie mogę ruszyć się z domu bez wyrzutów sumienia, że się nie uczę, że odkładam to co ważne na później. Nareszcie mogę do woli spotykać się ze znajomymi, czytać, biegać i "nic nie robić", no może nie dosłownie. ;-) Wakacje wakacjami, tylko gdzie do cholery jest te piękne słoneczko, które jakiś czas temu poszło na wagary i do tej pory nie wróciło? Może już czas najwyższy?! W końcu mamy już koniec czerwca, przydałoby się nieco energii w postaci ciepłych promieni. Miłej niedzieli! Odpoczywajcie.
Komentarze
Prześlij komentarz