Nadszedł czas, by w końcu zacząć stawiać kroki w dobrym kierunku. Pomimo potknięć i obrażeń po upadkach, musiałam się podnieść. Wiedziałam przecież czego chcę, kim chcę być, nieważne, że nie znałam jeszcze drogi. Zawsze ktoś będzie szedł obok, lecz tym razem musiałam puścić się tej ręki.
Z okazji rozpoczęcia wakacji wydałam nieprzyzwoite pieniądze w nieprzyzwoitym butiku (ale tak to jest jak się robi zakupy z moją siostrą). Teraz mój stan konta uniemożliwia eskapady większe niż do Zenaba i na kawę. Pierwszy tydzień wakacji oznacza tydzień totalnej stagnacji intelektualnej i fizycznej. Spanie do południa, szwendanie się przez resztę dnia w szlafroku i przesiadywanie godzinami nad filiżanką malinowej herbaty.
fajnie ;d
OdpowiedzUsuńładnie to ujęłaś w słowa. ;)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się Twoja "poetyczna" natura ;)
OdpowiedzUsuń