Wczoraj miałam jeden z najbardziej pracowitych, produktywnych, zakręconych dni ostatnich miesięcy a może nawet lat. I choć był on z lekka wykańczający to z pewnością pełen emocji i tych negatywnych i pozytywnych. Całe szczęście, że mi udaje się ostatnimi czasy skupiać tylko na pozytywach. Nauczyłam się cieszyć z małych rzeczy i każdy szczegół jest teraz dla mnie ważny. Czasem wystarczy mi tylko jedno dobre słowo, spojrzenie, czy promyk słońca abym przez resztę dnia tryskała dobrym humorem. Dzisiaj jest właśnie taki dzień. thank you!
Z okazji rozpoczęcia wakacji wydałam nieprzyzwoite pieniądze w nieprzyzwoitym butiku (ale tak to jest jak się robi zakupy z moją siostrą). Teraz mój stan konta uniemożliwia eskapady większe niż do Zenaba i na kawę. Pierwszy tydzień wakacji oznacza tydzień totalnej stagnacji intelektualnej i fizycznej. Spanie do południa, szwendanie się przez resztę dnia w szlafroku i przesiadywanie godzinami nad filiżanką malinowej herbaty.

Komentarze
Prześlij komentarz