Moja dzisiejsza droga z pracy do domu była wyjątkowo długa. Wiatr wciskał mi za kołnierz zimne, jesienne krople a ja szłam z parasolem w ręku nawet go nie rozkładając. Cholernie dużo ostatnio myślę, tak też było i dzisiaj. Zdałam sobie sprawę, że kończy się pewien etap w moim życiu. To był naprawdę bardzo przyjemny okres, co zresztą widać po moich postach pisanych z lekkością i przyjemnością. W ciągu ostatnich kilku miesięcy biła ode mnie jakaś dodatkowa energia, choć nie umiem dokładnie sprecyzować czym była ona spowodowana, mam tylko nadzieję, że teraz to się nie zmieni. Czas naprawdę upływa w zawrotnym tempie, dopiero co rozpoczynałam swoją cudowną wycieczkę a teraz jestem już na mecie. I z wielką ochotą przeżyła bym to wszystko raz jeszcze. Chciałabym mieć szansę zmienić kilka rzeczy, a jeszcze więcej pozostawić bez zmian, po prostu się cieszyć. Dewiza na jutro: chwilo trwaj!




Przyszedł czas na leniwą niedzielę.. biorąc pod uwagę intensywność ostatnich dni, regeneracja naprawdę się przyda. A więc ładujemy się na przyszły tydzień Kochani, żeby już jutro ruszyć z jeszcze większą mocą. W piątek obroniłam licencjat i od razu "pełną piersią" rozpoczęłam wakacje. Cieszę się niezmiernie, bo wreszcie będę miała trochę czasu na te zajęcia, na które dotychczas mi go nie wystarczało. Wreszcie mogę ruszyć się z domu bez wyrzutów sumienia, że się nie uczę, że odkładam to co ważne na później. Nareszcie mogę do woli spotykać się ze znajomymi, czytać, biegać i "nic nie robić", no może nie dosłownie. ;-) Wakacje wakacjami, tylko gdzie do cholery jest te piękne słoneczko, które jakiś czas temu poszło na wagary i do tej pory nie wróciło? Może już czas najwyższy?! W końcu mamy już koniec czerwca, przydałoby się nieco energii w postaci ciepłych promieni. Miłej niedzieli! Odpoczywajcie.
Komentarze
Prześlij komentarz