Już dawno nie cieszyłam się tak bardzo z faktu, że nadchodzi weekend.
Nareszcie spędzę go w domu i mam nadzieję znajdę czas, żeby choć trochę
odpocząć. Do tej pory spędzałam intensywnie każdy kolejny dzień, i choć w
pełni mnie to satysfakcjonowało czasami po prostu brakowało sił i
energii. A teraz nadszedł wreszcie długo oczekiwany przeze mnie moment
na chwilę relaksu. W dodatku za oknem świeci piękne słońce, którego
ciepłe promienie wprawiają mnie w dobry nastrój. Aż chce się żyć!
Z okazji rozpoczęcia wakacji wydałam nieprzyzwoite pieniądze w nieprzyzwoitym butiku (ale tak to jest jak się robi zakupy z moją siostrą). Teraz mój stan konta uniemożliwia eskapady większe niż do Zenaba i na kawę. Pierwszy tydzień wakacji oznacza tydzień totalnej stagnacji intelektualnej i fizycznej. Spanie do południa, szwendanie się przez resztę dnia w szlafroku i przesiadywanie godzinami nad filiżanką malinowej herbaty.
pysznooooooooości. Zapraszam na mojego bloga.
OdpowiedzUsuń