Witajcie robaczki! Już jutro wyjeżdżam do Olsztyna, wracam dopiero w niedzielę wieczorem, choć miałam cichą nadzieję, że uda mi się wrócić nieco wcześniej. O ile przez całe dzisiejsze przedpołudnie spędziłam dość produktywnie, o tyle po południu zabrakło mi energii na zrobienie czegokolwiek konkretnego, choć planowałam dużo. W efekcie skończyło się tylko na planach, no i krótkim spacerze z siostrą. A teraz zamiast zająć się pakowaniem walizki siedzę przed tym okropnym pożeraczem czasu, bez którego cholernie trudno mi się obyć, stukam kolejne nic nie wnoszące wersy i śledzę facebook`owe wpisy moich znajomych. Dość tego, idę spać. Dobranoc!
Z okazji rozpoczęcia wakacji wydałam nieprzyzwoite pieniądze w nieprzyzwoitym butiku (ale tak to jest jak się robi zakupy z moją siostrą). Teraz mój stan konta uniemożliwia eskapady większe niż do Zenaba i na kawę. Pierwszy tydzień wakacji oznacza tydzień totalnej stagnacji intelektualnej i fizycznej. Spanie do południa, szwendanie się przez resztę dnia w szlafroku i przesiadywanie godzinami nad filiżanką malinowej herbaty.

Komentarze
Prześlij komentarz