Witajcie robaczki! Już jutro wyjeżdżam do Olsztyna, wracam dopiero w niedzielę wieczorem, choć miałam cichą nadzieję, że uda mi się wrócić nieco wcześniej. O ile przez całe dzisiejsze przedpołudnie spędziłam dość produktywnie, o tyle po południu zabrakło mi energii na zrobienie czegokolwiek konkretnego, choć planowałam dużo. W efekcie skończyło się tylko na planach, no i krótkim spacerze z siostrą. A teraz zamiast zająć się pakowaniem walizki siedzę przed tym okropnym pożeraczem czasu, bez którego cholernie trudno mi się obyć, stukam kolejne nic nie wnoszące wersy i śledzę facebook`owe wpisy moich znajomych. Dość tego, idę spać. Dobranoc!
Za czym tak gonimy? Za szczęściem, które już prawie łapiemy za ogon, a ono z szyderczym uśmiechem przed nami ucieka? Za miłością, bez której nie wyobrażamy sobie życia, a która nas tak dużo kosztuje? Za emocjami? Bo przecież życie bez skrajnych bodźców nie dawałoby nam takiej satysfakcji... Za pieniędzmi? By móc pozwolić sobie przynajmniej na połowę tego, co koleżanka z pracy. Za lajkami? Bo one chociaż na chwilę dowartościowują! Za pięknymi fotkami z wakacji, żeby te lajki zdobywać. Za idealną figurą, by nam stalkerzy pozazdrościli. Tylko czy jest czego tu zazdrościć??? Gdy za pięknym uśmiechem z profilowego kryją się przepłakane wieczory i nieprzespane noce. Gdy ciało katujesz na siłowni w zasadzie nie dla pięknej figury, ale po to by zająć czymś myśli i się wyżyć, gdy nagromadzonych w głowie myśli, strachu i emocji próbujesz pozbyć się i rozładować na worku bokserskim. Gdy po tym, jak wstawisz na insta idealnie wykadrowaną miskę owsianki z owocami, z dodatkowym filtrem oczywiście, ...
Komentarze
Prześlij komentarz