Tak jak zapowiadałam ostatni weekend karnawału spędziłam w cudownym
gronie znajomych. Prócz tego, iż pozwoliłam sobie na mały grzeszek w
postaci mocno niezdrowej żywności (czyt. fast foodów) od której się od
pewnego czasu zaczęłam odzwyczajać, ostatnie dni minęły bardzo aktywnie i
w miarę możliwości zdrowo. Nie muszę chyba mówić, że całą noc spędziłam
na parkiecie. Przede mną natomiast bardzo intensywne dni pracy.
Jutrzejszy dzień przeznaczam na dopięcie wszystkich spraw na ostatni
guzik, i w tymże właśnie celu od samego rana wybywam z domu. Nie
wykluczone też, że pojawi się w moim życiu kilka nowych projektów. W
końcu trzeba być otwartym na nowe możliwości, pomysły które do nas
przychodzą. Należy myśleć nieszablonowo i być elastycznym, a ja zrobię
wszystko, by choć odrobinę przybliżyć się do zrealizowania moich
postanowień.
Z okazji rozpoczęcia wakacji wydałam nieprzyzwoite pieniądze w nieprzyzwoitym butiku (ale tak to jest jak się robi zakupy z moją siostrą). Teraz mój stan konta uniemożliwia eskapady większe niż do Zenaba i na kawę. Pierwszy tydzień wakacji oznacza tydzień totalnej stagnacji intelektualnej i fizycznej. Spanie do południa, szwendanie się przez resztę dnia w szlafroku i przesiadywanie godzinami nad filiżanką malinowej herbaty.
Komentarze
Prześlij komentarz