Jeju, jeju, jeju... Tyle razy powtarzałam sobie (i Wam przy okazji) nie uzależniaj szczęścia od osób, rzeczy, sytuacji... Sama kieruj swoim życiem i swoim szczęściem... A tymczasem co? Cieszę się jak głupia z nowej torebki, oczy mi się świecą na widok otrzymanego prezentu prawie tak bardzo jak sam prezent, a ludzie których dziś spotkałam na swojej drodze sprawili, że jeszcze się uśmiecham. Mimo wcześniejszych założeń nie będę jakoś specjalnie ubolewać, w końcu skoro nawet problemy same się rozwiązują to nie pozostaje nic innego, jak tylko cieszyć się z takiego obrotu spraw. Z góry przepraszam za swój egoizm ale w ciągu najbliższego czasu będę niepoprawną hedonistką. A tak na dobranoc..nic nie poprawia humoru, jak świadomość bycia kimś ważnym, ważnym dla kogoś, ważnym dla siebie samej. Dziś nawet przegrana naszych szczypiornistów nie jest w stanie "zdjąć mi uśmiechu z buźki". Tym bardziej, że chwilę później najlepszy piłkarz świata wraz z resztą Królewskich poprowadzili Real do zwycięstwa. Diabelskich snów aniołki ;)
Z okazji rozpoczęcia wakacji wydałam nieprzyzwoite pieniądze w nieprzyzwoitym butiku (ale tak to jest jak się robi zakupy z moją siostrą). Teraz mój stan konta uniemożliwia eskapady większe niż do Zenaba i na kawę. Pierwszy tydzień wakacji oznacza tydzień totalnej stagnacji intelektualnej i fizycznej. Spanie do południa, szwendanie się przez resztę dnia w szlafroku i przesiadywanie godzinami nad filiżanką malinowej herbaty.

Komentarze
Prześlij komentarz