W ciągu ostatnich dni korzystałam z pięknej pogody i każdy kolejny dzień spędzałam poza domem, w końcu mamy wakacje (bynajmniej teoretycznie). Znalazłam czas na spotkania ze znajomymi, na tenis, na spędzenie trochę czasu z moim kochanym chrześniakiem, który potrafi zauroczyć dosłownie każdą kobietę, udało mi się również wybrać na wycieczkę rowerową z M. i K. i odwiedzić Bońkowo. Planów naprawdę cała masa, dlatego tym bardziej z niecierpliwością wyczekuję upragnionego urlopu nie mniej jednak cieszę się każdym kolejnym dniem- nie ważne, że muszę wcześnie wstawać, w tym też potrafię dostrzec pozytywne aspekty. Dziś choć za oknem szaro i deszczowo moja wewnętrzna bogini klaszcze w dłonie. Fascynuje się swoimi odkryciami, co do ludzi. Zawsze powtarzam jak ważne jest to jakimi ludźmi się otaczamy, czy takimi którzy potrafią czarować i hipnotyzować? Powiedzmy sobie szczerze, dzięki tym najważniejszym budzę się rano z uśmiechem na twarzy. Cya



Z okazji rozpoczęcia wakacji wydałam nieprzyzwoite pieniądze w nieprzyzwoitym butiku (ale tak to jest jak się robi zakupy z moją siostrą). Teraz mój stan konta uniemożliwia eskapady większe niż do Zenaba i na kawę. Pierwszy tydzień wakacji oznacza tydzień totalnej stagnacji intelektualnej i fizycznej. Spanie do południa, szwendanie się przez resztę dnia w szlafroku i przesiadywanie godzinami nad filiżanką malinowej herbaty.
Komentarze
Prześlij komentarz