Hej robaczki! Korzystam z pięknej pogody, mam nadzieję, że Wy też. W sobotę wybrałam się ze znajomymi na 'Dni Szreńska', wczoraj natomiast po tym jak pojechałam z P. na Odpust do Lipowca ruszyliśmy całą ekipą nad jezioro. I wiecie co, tego mi było trzeba. Słońce, woda, z dala od tego całego zgiełku, hałasu i biegu. Poleżałam, naładowałam akumulatory, oczyściłam umysł. Jakiś czas temu postanowiłam nie analizować tak dokładnie każdego stawianego przeze mnie kroku, dzięki temu odczuwam radość każdego dnia, nie mniej jednak nie mam stu procentowej pewności, że wszystkie podejmowane przeze mnie decyzje (szczególnie te pod wpływem chwili) są dobre i nie odbiją się na mojej przyszłości. Jednak jestem zdania, że czas pokaże co los dla nas zgotował, teraz cieszę się chwilą.










Za czym tak gonimy? Za szczęściem, które już prawie łapiemy za ogon, a ono z szyderczym uśmiechem przed nami ucieka? Za miłością, bez której nie wyobrażamy sobie życia, a która nas tak dużo kosztuje? Za emocjami? Bo przecież życie bez skrajnych bodźców nie dawałoby nam takiej satysfakcji... Za pieniędzmi? By móc pozwolić sobie przynajmniej na połowę tego, co koleżanka z pracy. Za lajkami? Bo one chociaż na chwilę dowartościowują! Za pięknymi fotkami z wakacji, żeby te lajki zdobywać. Za idealną figurą, by nam stalkerzy pozazdrościli. Tylko czy jest czego tu zazdrościć??? Gdy za pięknym uśmiechem z profilowego kryją się przepłakane wieczory i nieprzespane noce. Gdy ciało katujesz na siłowni w zasadzie nie dla pięknej figury, ale po to by zająć czymś myśli i się wyżyć, gdy nagromadzonych w głowie myśli, strachu i emocji próbujesz pozbyć się i rozładować na worku bokserskim. Gdy po tym, jak wstawisz na insta idealnie wykadrowaną miskę owsianki z owocami, z dodatkowym filtrem oczywiście, ...
Komentarze
Prześlij komentarz