Witajcie robaczki! Mam nadzieję, że Wasze ostatki były równie udane, co moje. Tak, jak wcześniej planowałam bawiłam się ze znajomymi w Vivie i było naprawdę cudownie. Jednak wiadomość, która dziś do mnie dotarła sprawiła, że cały mój dobry humor prysł jak bańka mydlana. Teraz jestem po prostu smutna. Życie potrafi zaskakiwać, zwłaszcza wtedy, kiedy się kończy. Kiedy przeczytałam informację o śmierci Paula Walkera pomyślałam, nie to niemożliwe. Długo jeszcze łudziłam się, że to pomyłka, że ktoś to wymyślił, choćby na potrzeby promocji 7 części Szybkich i wściekłych. Oczywiście byłoby to grubą przesadą, ale wolałam wierzyć w to, niż w fakt odejścia tak świetnego aktora. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Życie jest takie krótkie i takie kruche. Dlatego tak ważne jest by żyć dniem, jakby miał być tym ostatnim.
Z okazji rozpoczęcia wakacji wydałam nieprzyzwoite pieniądze w nieprzyzwoitym butiku (ale tak to jest jak się robi zakupy z moją siostrą). Teraz mój stan konta uniemożliwia eskapady większe niż do Zenaba i na kawę. Pierwszy tydzień wakacji oznacza tydzień totalnej stagnacji intelektualnej i fizycznej. Spanie do południa, szwendanie się przez resztę dnia w szlafroku i przesiadywanie godzinami nad filiżanką malinowej herbaty.

Komentarze
Prześlij komentarz