Witajcie robaczki! Mam nadzieję, że Wasze ostatki były równie udane, co moje. Tak, jak wcześniej planowałam bawiłam się ze znajomymi w Vivie i było naprawdę cudownie. Jednak wiadomość, która dziś do mnie dotarła sprawiła, że cały mój dobry humor prysł jak bańka mydlana. Teraz jestem po prostu smutna. Życie potrafi zaskakiwać, zwłaszcza wtedy, kiedy się kończy. Kiedy przeczytałam informację o śmierci Paula Walkera pomyślałam, nie to niemożliwe. Długo jeszcze łudziłam się, że to pomyłka, że ktoś to wymyślił, choćby na potrzeby promocji 7 części Szybkich i wściekłych. Oczywiście byłoby to grubą przesadą, ale wolałam wierzyć w to, niż w fakt odejścia tak świetnego aktora. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Życie jest takie krótkie i takie kruche. Dlatego tak ważne jest by żyć dniem, jakby miał być tym ostatnim.
Za czym tak gonimy? Za szczęściem, które już prawie łapiemy za ogon, a ono z szyderczym uśmiechem przed nami ucieka? Za miłością, bez której nie wyobrażamy sobie życia, a która nas tak dużo kosztuje? Za emocjami? Bo przecież życie bez skrajnych bodźców nie dawałoby nam takiej satysfakcji... Za pieniędzmi? By móc pozwolić sobie przynajmniej na połowę tego, co koleżanka z pracy. Za lajkami? Bo one chociaż na chwilę dowartościowują! Za pięknymi fotkami z wakacji, żeby te lajki zdobywać. Za idealną figurą, by nam stalkerzy pozazdrościli. Tylko czy jest czego tu zazdrościć??? Gdy za pięknym uśmiechem z profilowego kryją się przepłakane wieczory i nieprzespane noce. Gdy ciało katujesz na siłowni w zasadzie nie dla pięknej figury, ale po to by zająć czymś myśli i się wyżyć, gdy nagromadzonych w głowie myśli, strachu i emocji próbujesz pozbyć się i rozładować na worku bokserskim. Gdy po tym, jak wstawisz na insta idealnie wykadrowaną miskę owsianki z owocami, z dodatkowym filtrem oczywiście, ...
Komentarze
Prześlij komentarz