Cześć robaczki! Muszę przyznać, że obijam się totalnie. Aż wstyd się przyznać, ale moje lenistwo przechodzi wszelkie możliwe granice, ale w gruncie rzeczy to granice przecież są po to, żeby je przekraczać, a zasady, by je łamać, więc czemu nie. Póki jednak jeszcze nie zdążyłam się tak do końca rozleniwić, chłodzę swoje bezproduktywne zapędy i na dniach biorę się za badania. A będę badać nauczycieli, więc może być ciekawie. Co do dzisiejszego dnia, to przyniósł on wieści dobre i złe. Dobre, czyli wygrana Realu z Schalke i tym samym awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, złe- kontuzja Jesego i potwierdzone info od jego agenta o zerwaniu więzadeł. Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak tylko czekać do niedzieli na El Clasico. Dzisiejszy mecz był 31 meczem Królewskich bez porażki i mam nadzieję, że Barcelona tego nie zmieni. Już nie mogę się doczekać. A teraz do łóżka gromadzić siły, bo jutro czeka mnie nico więcej wysiłku niż spacer i squat challenge. Słodkich!
Hej Kochani! Za mną kolejny cudowny weekend spędzony w Olsztynie (tak, to ja mogę studiować!) Schody zaczynają dopiero wtedy, gdy nadchodzi sesja. Ale póki co cieszmy się z dziewczynami beztroską i oczywiście swoim towarzystwem. Ważne, by mieć z kim się podzielić zgromadzoną energią. Za nami kolejne i z pewnością nie ostatnie hotel party, którego skutki uboczne mnie właśnie dopadły. Ale spokojnie, panuję nad sytuacją, i z miejsca zaczynam intensywne leczenie. A więc mój plan na resztę dnia już znacie. Witaminki, miód, cytryna, gorąca herbatka i mam nadzieję, że lada moment będę, jak nowo narodzona. A energii nigdy dość, zacznijmy nowy tydzień z podwójną dawką siły i dobrego humoru, a coby tak się stało nie rezygnuję z powietrza, i za chwilę opatulona ciepłym szalem idę na spacer. A Wy jak zaczęliście nowy tydzień?
Komentarze
Prześlij komentarz