Wreszcie mogę wykrzyczeć:" Jak dobrze być w domu!". Otóż wróciłam
jakieś dwie i pół godziny temu i cieszę się tym faktem niezmiernie.
Teraz mogę nadrobić te kilka dni nieobecności na blogu, facebook`u i
wszelkich, innych portalach społecznościowych i nie tylko. Dzisiejszy
wieczór poświęcam na nic nie robienie, oczywiście oprócz buszowania po
sieci, przeglądania plotkarskich portali, szukania w internetowych
sklepach elementów stylizacji na święta. Otóż pewna koncepcja już
istnieje, pozostało jeszcze znaleźć i dopasować pewne brakujące
elementy. W głośnikach brzmi po raz kolejny Kołysanka NPWM, a ja cieszę się smakiem aromatycznej herbaty.
Za czym tak gonimy? Za szczęściem, które już prawie łapiemy za ogon, a ono z szyderczym uśmiechem przed nami ucieka? Za miłością, bez której nie wyobrażamy sobie życia, a która nas tak dużo kosztuje? Za emocjami? Bo przecież życie bez skrajnych bodźców nie dawałoby nam takiej satysfakcji... Za pieniędzmi? By móc pozwolić sobie przynajmniej na połowę tego, co koleżanka z pracy. Za lajkami? Bo one chociaż na chwilę dowartościowują! Za pięknymi fotkami z wakacji, żeby te lajki zdobywać. Za idealną figurą, by nam stalkerzy pozazdrościli. Tylko czy jest czego tu zazdrościć??? Gdy za pięknym uśmiechem z profilowego kryją się przepłakane wieczory i nieprzespane noce. Gdy ciało katujesz na siłowni w zasadzie nie dla pięknej figury, ale po to by zająć czymś myśli i się wyżyć, gdy nagromadzonych w głowie myśli, strachu i emocji próbujesz pozbyć się i rozładować na worku bokserskim. Gdy po tym, jak wstawisz na insta idealnie wykadrowaną miskę owsianki z owocami, z dodatkowym filtrem oczywiście, ...
Komentarze
Prześlij komentarz