Wreszcie mogę wykrzyczeć:" Jak dobrze być w domu!". Otóż wróciłam
jakieś dwie i pół godziny temu i cieszę się tym faktem niezmiernie.
Teraz mogę nadrobić te kilka dni nieobecności na blogu, facebook`u i
wszelkich, innych portalach społecznościowych i nie tylko. Dzisiejszy
wieczór poświęcam na nic nie robienie, oczywiście oprócz buszowania po
sieci, przeglądania plotkarskich portali, szukania w internetowych
sklepach elementów stylizacji na święta. Otóż pewna koncepcja już
istnieje, pozostało jeszcze znaleźć i dopasować pewne brakujące
elementy. W głośnikach brzmi po raz kolejny Kołysanka NPWM, a ja cieszę się smakiem aromatycznej herbaty.
Z okazji rozpoczęcia wakacji wydałam nieprzyzwoite pieniądze w nieprzyzwoitym butiku (ale tak to jest jak się robi zakupy z moją siostrą). Teraz mój stan konta uniemożliwia eskapady większe niż do Zenaba i na kawę. Pierwszy tydzień wakacji oznacza tydzień totalnej stagnacji intelektualnej i fizycznej. Spanie do południa, szwendanie się przez resztę dnia w szlafroku i przesiadywanie godzinami nad filiżanką malinowej herbaty.
Komentarze
Prześlij komentarz