Prędzej czy później musiało to nastąpić. Mam na myśli porządki. Poświęciłam na nie cały dzisiejszy dzień. Dopiero co skończyłam sprzątać. Nie, żeby wszystko już było posprzątane na błysk, po prostu zaraz wychodzę. Mam zamiar dokończyć po powrocie. A co z tych założeń wyniknie, zobaczymy. We wczorajszym poście zapomniałam wspomnieć, iż wybrałam się do fryzjera. Czasem trzeba coś w życiu zmienić, ja zaczęłam od fryzury. No nic, uciekam się szykować. Do następnej!
Z okazji rozpoczęcia wakacji wydałam nieprzyzwoite pieniądze w nieprzyzwoitym butiku (ale tak to jest jak się robi zakupy z moją siostrą). Teraz mój stan konta uniemożliwia eskapady większe niż do Zenaba i na kawę. Pierwszy tydzień wakacji oznacza tydzień totalnej stagnacji intelektualnej i fizycznej. Spanie do południa, szwendanie się przez resztę dnia w szlafroku i przesiadywanie godzinami nad filiżanką malinowej herbaty.
Komentarze
Prześlij komentarz