Dotarłam już do domu (wczoraj) i mogłam się wreszcie porządnie wyspać w swoim łóżku. Może to nieco dziwne, ale zawsze gdy nocuję poza domem najbardziej brakuje mi mojego dużego łóżka. Wyjątkiem była noc, kiedy spałam w hotelu Czajka, w Olsztynie, wtedy ze względu na nieco przykrótką kołdrę, spod której wystawały mi nogi brakowało mi właśnie mojej cieplutkiej kołderki. Na domiar złego była wtedy zima. Weekend minął, a w zasadzie to jeszcze wciąż trwa, więc może powiem
inaczej. Ta część weekendu, którą było mi przeznaczone spędzić w
Olsztynie, o dziwo upłynęła szybko i przyjemnie. Począwszy od zakupów,
na które wybrałam się z Monią jeszcze przed zajęciami i podczas których
wydałam nieprzyzwoitą ilość pieniędzy, poprzez stołowanie się w KFC
(choć od jakiegoś czasu obiecuję sobie, że z tym skończę), kolokwium z
edukacji matematycznej, którą zaliczyłam na 5, nasze podwójne urodzinowe
party w piątkowy wieczór skończywszy na wczorajszym powrocie do domu.
Nic bardziej pięknego na ten weekend nie mogłam sobie zaplanować.







Przyszedł czas na leniwą niedzielę.. biorąc pod uwagę intensywność ostatnich dni, regeneracja naprawdę się przyda. A więc ładujemy się na przyszły tydzień Kochani, żeby już jutro ruszyć z jeszcze większą mocą. W piątek obroniłam licencjat i od razu "pełną piersią" rozpoczęłam wakacje. Cieszę się niezmiernie, bo wreszcie będę miała trochę czasu na te zajęcia, na które dotychczas mi go nie wystarczało. Wreszcie mogę ruszyć się z domu bez wyrzutów sumienia, że się nie uczę, że odkładam to co ważne na później. Nareszcie mogę do woli spotykać się ze znajomymi, czytać, biegać i "nic nie robić", no może nie dosłownie. ;-) Wakacje wakacjami, tylko gdzie do cholery jest te piękne słoneczko, które jakiś czas temu poszło na wagary i do tej pory nie wróciło? Może już czas najwyższy?! W końcu mamy już koniec czerwca, przydałoby się nieco energii w postaci ciepłych promieni. Miłej niedzieli! Odpoczywajcie.
Komentarze
Prześlij komentarz