W końcu ponownie wróciłam do aktywnego trybu życia, nie żebym ostatnio siedziała z założonymi rękoma przed telewizorem i objadała się lodami, jednak bardziej chodzi mi o treningi i ćwiczenia, które ostatnimi czasy nieco sobie odpuściłam. A przecież fakt, iż nadeszła jesień nie znaczy, że pora na przerwę. Nie możemy być misiami zapadającymi w sen zimowy. Szkoda marnować tego, co udało nam się wypracować latem, szkoda naszego zaangażowania, naszej determinacji, naszej pozytywnej energii, a przede wszystkim dobrego samopoczucia, no i oczywiście efektów. Dlatego nie dajmy się jesiennej chandrze, korzystajmy z uroków jesieni ale nie biernie, siedząc pod kocem z filiżanką herbaty i oglądając kolejny film. Cieszmy się słońcem, spacerujmy, biegajmy, wyciągnijmy koleżankę (lub siostrę!) na rower, ćwiczmy. Ja wczoraj skusiłam się (znowu) na trening z Tomkiem Ch. speed effect, a dziś dla urozmaicenia body express z E. Chodakowską. I muszę przyznać, że jestem tak naładowana pozytywną energią, że idę zarażać innych. Cya!
Z okazji rozpoczęcia wakacji wydałam nieprzyzwoite pieniądze w nieprzyzwoitym butiku (ale tak to jest jak się robi zakupy z moją siostrą). Teraz mój stan konta uniemożliwia eskapady większe niż do Zenaba i na kawę. Pierwszy tydzień wakacji oznacza tydzień totalnej stagnacji intelektualnej i fizycznej. Spanie do południa, szwendanie się przez resztę dnia w szlafroku i przesiadywanie godzinami nad filiżanką malinowej herbaty.

Komentarze
Prześlij komentarz