Mówiłam o dużej intensywności i się nie pomyliłam. Każdy dzień wypełniony po brzegi, ciągle w biegu. Praca, zakupy, spotkania, masa rzeczy "na wczoraj". Nie mam nawet chwili, żeby posprzątać, a mój pokój to jeden wielki magazyn najprzeróżniejszych, głównie niepotrzebnych rzeczy. Ale kiedy przychodzi wieczór czerpię ogromną satysfakcję i radość z ćwiczeń i kładę się do łóżka ze świadomością niesamowicie dobrze przeżytego dnia. A przecież o to właśnie chodzi, aby uśmiechać się na samo wspomnienie "dzisiejszego dzisiaj" i z radością wyczekiwać jutra, by właśnie jutro z uśmiechem na ustach i chęcią realizacji marzeń przywitać nowy dzień. I w tym miejscu po raz nie wiem już który, ukłony dla tych, dzięki którym codziennie mówię "life is beautiful". Cudownie jest mieć kogoś, kto samym uśmiechem, spojrzeniem a nawet obecnością sprawia, że życie staje się piękniejsze. I szczerze, cholernie nie mogę doczekać się jutra. Słodkich snów!
Za czym tak gonimy? Za szczęściem, które już prawie łapiemy za ogon, a ono z szyderczym uśmiechem przed nami ucieka? Za miłością, bez której nie wyobrażamy sobie życia, a która nas tak dużo kosztuje? Za emocjami? Bo przecież życie bez skrajnych bodźców nie dawałoby nam takiej satysfakcji... Za pieniędzmi? By móc pozwolić sobie przynajmniej na połowę tego, co koleżanka z pracy. Za lajkami? Bo one chociaż na chwilę dowartościowują! Za pięknymi fotkami z wakacji, żeby te lajki zdobywać. Za idealną figurą, by nam stalkerzy pozazdrościli. Tylko czy jest czego tu zazdrościć??? Gdy za pięknym uśmiechem z profilowego kryją się przepłakane wieczory i nieprzespane noce. Gdy ciało katujesz na siłowni w zasadzie nie dla pięknej figury, ale po to by zająć czymś myśli i się wyżyć, gdy nagromadzonych w głowie myśli, strachu i emocji próbujesz pozbyć się i rozładować na worku bokserskim. Gdy po tym, jak wstawisz na insta idealnie wykadrowaną miskę owsianki z owocami, z dodatkowym filtrem oczywiście, ...
Komentarze
Prześlij komentarz