Mówiłam o dużej intensywności i się nie pomyliłam. Każdy dzień wypełniony po brzegi, ciągle w biegu. Praca, zakupy, spotkania, masa rzeczy "na wczoraj". Nie mam nawet chwili, żeby posprzątać, a mój pokój to jeden wielki magazyn najprzeróżniejszych, głównie niepotrzebnych rzeczy. Ale kiedy przychodzi wieczór czerpię ogromną satysfakcję i radość z ćwiczeń i kładę się do łóżka ze świadomością niesamowicie dobrze przeżytego dnia. A przecież o to właśnie chodzi, aby uśmiechać się na samo wspomnienie "dzisiejszego dzisiaj" i z radością wyczekiwać jutra, by właśnie jutro z uśmiechem na ustach i chęcią realizacji marzeń przywitać nowy dzień. I w tym miejscu po raz nie wiem już który, ukłony dla tych, dzięki którym codziennie mówię "life is beautiful". Cudownie jest mieć kogoś, kto samym uśmiechem, spojrzeniem a nawet obecnością sprawia, że życie staje się piękniejsze. I szczerze, cholernie nie mogę doczekać się jutra. Słodkich snów!
Hej! Co u Was? bo u mnie dużo się dzieję. Na zdjęciach moje kochane dupeczki, które wreszcie mnie wczoraj odwiedziły. Mamy w planach następny `zjazd` tym razem z nocką, inaczej zawsze któraś będzie kierowała. A dziś trzeba było zwlec (z niesamowitym trudem) tyłek z łóżka, wsiąść w samochód i jechać do swojego ukochanego Ekonomika po wyniki z matur. Stresik był... o tak. Maturka poszła nawet dobrze, jestem zadowolona. (choć zawsze mogło być lepiej). Teraz domek, odpoczywamy i może opijamy :) choć w planach mam jeszcze roweryk z Agą, w końcu trzeba dbać o kondycję no nie ;p Cya <3
Komentarze
Prześlij komentarz