Jestem pod wrażeniem tego, jak często śnimy o tych, przez których nie możemy zasnąć, a także tego ile radości jest nam w stanie dać uśmiech drugiej osoby (zwłaszcza tej, o której śnimy). Bo uśmiech posiada nadzwyczajne właściwości. Dlatego też, kiedy już się obudzę (z uśmiechem na ustach oczywiście!), wstaję i idę realizować marzenia, i uśmiechem zarażać innych. Pamiętam jak by to było dziś, kiedyś pewna, znajoma kobieta powiedziała mi: Ty co dzień jesteś taka radosna, chciałabym aby moja córka potrafiła tak cieszyć się życiem jak Ty. Wtedy moją głowę zalała fala pytań...Czy rzeczywiście tak jest? Czy po prostu każdego dnia "robię sobie taki makijaż", że retuszuje on to, co powolutku niszczy mnie od środka? Tak, to prawda, wielką sztuką jest uśmiechać się, a w środku być rozdartym na miliony kawałków. Wtedy sobie uświadomiłam, że ja po prostu nauczyłam się cieszyć z maleńkich drobnostek. Każdy dzień staram się przeżyć jak najlepiej. Każdą godzinę, minutę, sekundę wykorzystać maksymalnie, nie marnować, nie marnotrawić na bezproduktywność. Oczywiście każdy ma wzloty i upadki. Ja też. Czasem mam wrażenie, że moje życie przeszło właśnie przez niszczarkę działającą w trybie "na drobno", wtedy mam ochotę przytulić się choćby do jeża. Ale przecież ucieczka od emocji nigdy się nie udaje, tak samo jak od problemów. Dlatego trzeba się z nimi zmierzy, aby móc zrobić krok naprzód. A o to właśnie chodzi, by kroczyć do przodu, by nie oglądać się za siebie i nie żałować przeszłości, by nie wybiegać za daleko w przyszłość. Ok, zgadzam się, miejmy plan na przyszłość, miejmy marzenia, stawiajmy cele, ale żyjmy teraźniejszością. I oczywiście pamiętajmy o uśmiechu!
Za czym tak gonimy? Za szczęściem, które już prawie łapiemy za ogon, a ono z szyderczym uśmiechem przed nami ucieka? Za miłością, bez której nie wyobrażamy sobie życia, a która nas tak dużo kosztuje? Za emocjami? Bo przecież życie bez skrajnych bodźców nie dawałoby nam takiej satysfakcji... Za pieniędzmi? By móc pozwolić sobie przynajmniej na połowę tego, co koleżanka z pracy. Za lajkami? Bo one chociaż na chwilę dowartościowują! Za pięknymi fotkami z wakacji, żeby te lajki zdobywać. Za idealną figurą, by nam stalkerzy pozazdrościli. Tylko czy jest czego tu zazdrościć??? Gdy za pięknym uśmiechem z profilowego kryją się przepłakane wieczory i nieprzespane noce. Gdy ciało katujesz na siłowni w zasadzie nie dla pięknej figury, ale po to by zająć czymś myśli i się wyżyć, gdy nagromadzonych w głowie myśli, strachu i emocji próbujesz pozbyć się i rozładować na worku bokserskim. Gdy po tym, jak wstawisz na insta idealnie wykadrowaną miskę owsianki z owocami, z dodatkowym filtrem oczywiście, ...
Komentarze
Prześlij komentarz