W nocy wszystko wydaje się banalnie proste do osiągnięcia, lecz gdy przychodzi ranek rzeczywistość nas przygniata. Miałam dziś bardzo dziwny sen..a może wcale nie taki dziwny, może zwykły, normalny? Śniło mi się, że spędzam czas ze swoją dawną przyjaciółką, ktoś powie nie była przyjaciółką skoro odeszła, ale ja jestem zdania, że czasem po prostu w życiu tak jest, że drogi się rozchodzą, że tracimy z kimś kontakt, że zmieniamy środowisko, w którym się obracamy, to przecież takie normalne, a zarazem nienormalne. Bo przecież mamy XXI wiek, przecież są telefony, komunikatory, internet. A może po prostu już nie mamy o czym z kimś rozmawiać, może dlatego się od kogoś oddalamy, a może istnieje tysiąc innych powodów, może ból, może żal do drugiej osoby, o coś tak naprawdę mało istotnego. Czasem nawet zwykła błahostka, drobnostka, może zakończyć jakiś etap w naszym życiu, stanowi impuls do czegoś nowego. Wracając do snu po tym jak razem spędziłyśmy noc na imprezie, wróciłyśmy do jej domu, do miejsca, w którym kiedyś tak często bywałam, które jest mi tak dobrze znane, z którym wiążę mnóstwo wspomnień. No właśnie, czas goi rany, wspomnieniami rekompensuje nam to, co straciliśmy. W nieco nostalgicznym nastroju rozpoczynam swój dzień. Miłego..
Z okazji rozpoczęcia wakacji wydałam nieprzyzwoite pieniądze w nieprzyzwoitym butiku (ale tak to jest jak się robi zakupy z moją siostrą). Teraz mój stan konta uniemożliwia eskapady większe niż do Zenaba i na kawę. Pierwszy tydzień wakacji oznacza tydzień totalnej stagnacji intelektualnej i fizycznej. Spanie do południa, szwendanie się przez resztę dnia w szlafroku i przesiadywanie godzinami nad filiżanką malinowej herbaty.

Komentarze
Prześlij komentarz