Czy ja naprawdę chciałam zrezygnować ze swojego szczęścia? Nie mogę uwierzyć, że mogłam popełnić taki kardynalny błąd.. Na całe szczęście wczoraj z samego rana dostałam najlepszą z możliwych odpowiedzi na wątpliwości zaprzątające moją głowę. W ogóle wczorajszy dzień to totalna pełnia szczęścia. Wraz ze wschodem słońca moja duszyczka zaczęła fikać koziołki. Do tej pory lubiłam spontaniczność, teraz to lubienie przerodziło się w miłość absolutną. Cały dzień spędziłam poza domem, co tylko poprawiło mój już i tak dobry humor, a biorąc pod uwagę energię nagromadzoną podczas joggingu i tenisa do samego pójścia spać słałam uśmiechy na prawo i lewo, i nawet wystarczyło mi siły na squat challenge z obciążeniem:) a dziś z walizką w ręku, słuchawkami w uszach i w świetnym nastroju przyjechałam siać uśmiech w Olsztynie. Po seminarium wystarczyło nam jeszcze czasu na Kfc i shopping, co jest nieodłącznym elementem każdego wyjazdu, tzw. pakiet standard;) okey...yes. I admit. I'm a shopaholic (sh...