Czy ja naprawdę chciałam zrezygnować ze swojego szczęścia? Nie mogę uwierzyć, że mogłam popełnić taki kardynalny błąd.. Na całe szczęście wczoraj z samego rana dostałam najlepszą z możliwych odpowiedzi na wątpliwości zaprzątające moją głowę. W ogóle wczorajszy dzień to totalna pełnia szczęścia. Wraz ze wschodem słońca moja duszyczka zaczęła fikać koziołki. Do tej pory lubiłam spontaniczność, teraz to lubienie przerodziło się w miłość absolutną. Cały dzień spędziłam poza domem, co tylko poprawiło mój już i tak dobry humor, a biorąc pod uwagę energię nagromadzoną podczas joggingu i tenisa do samego pójścia spać słałam uśmiechy na prawo i lewo, i nawet wystarczyło mi siły na squat challenge z obciążeniem:) a dziś z walizką w ręku, słuchawkami w uszach i w świetnym nastroju przyjechałam siać uśmiech w Olsztynie. Po seminarium wystarczyło nam jeszcze czasu na Kfc i shopping, co jest nieodłącznym elementem każdego wyjazdu, tzw. pakiet standard;) okey...yes. I admit. I'm a shopaholic (shoeholic)! Dobranoc!
Przyszedł czas na leniwą niedzielę.. biorąc pod uwagę intensywność ostatnich dni, regeneracja naprawdę się przyda. A więc ładujemy się na przyszły tydzień Kochani, żeby już jutro ruszyć z jeszcze większą mocą. W piątek obroniłam licencjat i od razu "pełną piersią" rozpoczęłam wakacje. Cieszę się niezmiernie, bo wreszcie będę miała trochę czasu na te zajęcia, na które dotychczas mi go nie wystarczało. Wreszcie mogę ruszyć się z domu bez wyrzutów sumienia, że się nie uczę, że odkładam to co ważne na później. Nareszcie mogę do woli spotykać się ze znajomymi, czytać, biegać i "nic nie robić", no może nie dosłownie. ;-) Wakacje wakacjami, tylko gdzie do cholery jest te piękne słoneczko, które jakiś czas temu poszło na wagary i do tej pory nie wróciło? Może już czas najwyższy?! W końcu mamy już koniec czerwca, przydałoby się nieco energii w postaci ciepłych promieni. Miłej niedzieli! Odpoczywajcie.
Komentarze
Prześlij komentarz