Jutro poniedziałek, a ja po raz pierwszy od jakiegoś czasu nie muszę wstać wcześnie rano...no cóż. Może wreszcie się wyśpię? Choć życie wciąż coś weryfikuje, więc może nic nie zakładajmy, bo nigdy nie wiadomo, co ona nam zafunduje. Mam tylko nadzieję, że ferie upłyną mi przyjemnie i produktywnie. Mam też masę pomysłów i kilka rzeczy, które koniecznie chcę zrobić (i tylko dwa tygodnie na realizację). Dlatego nie ma co odkładać wszystkiego na później, tylko trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Póki co jednak już i tak jest niesamowicie intensywnie, bowiem znów przyłapałam się na tym, że nawet nie mam kiedy włączyć komputera. Znowu piszę do Was z łóżka, znowu przed snem, na dobranoc. Zamiast książki do poduszki, ja odpalam blogera i klikam w klawiaturę. Fascynujące, jak mnie to uzależniło. Teraz pora na regenerację, bo jutro...no właśnie p o n i e d z i a ł e k :) dobranoc!
Za czym tak gonimy? Za szczęściem, które już prawie łapiemy za ogon, a ono z szyderczym uśmiechem przed nami ucieka? Za miłością, bez której nie wyobrażamy sobie życia, a która nas tak dużo kosztuje? Za emocjami? Bo przecież życie bez skrajnych bodźców nie dawałoby nam takiej satysfakcji... Za pieniędzmi? By móc pozwolić sobie przynajmniej na połowę tego, co koleżanka z pracy. Za lajkami? Bo one chociaż na chwilę dowartościowują! Za pięknymi fotkami z wakacji, żeby te lajki zdobywać. Za idealną figurą, by nam stalkerzy pozazdrościli. Tylko czy jest czego tu zazdrościć??? Gdy za pięknym uśmiechem z profilowego kryją się przepłakane wieczory i nieprzespane noce. Gdy ciało katujesz na siłowni w zasadzie nie dla pięknej figury, ale po to by zająć czymś myśli i się wyżyć, gdy nagromadzonych w głowie myśli, strachu i emocji próbujesz pozbyć się i rozładować na worku bokserskim. Gdy po tym, jak wstawisz na insta idealnie wykadrowaną miskę owsianki z owocami, z dodatkowym filtrem oczywiście, ...
Komentarze
Prześlij komentarz