Czy ja nie wspominałam dziś czegoś na temat postanowień? Cholera, i jak ja mam wytrwać, kiedy jest tak pięknie? Jak mam zrezygnować z czegoś, co wywołuje szeroki uśmiech na mojej twarzy, przyprawia o dreszcze i sprawia, że jestem szczęśliwa. A może wcale nie warto rezygnować, na siłę uszczęśliwiać siebie i innych, skoro i bez tego już jesteśmy szczęśliwi? Na to i wiele innych pytań poszukuję odpowiedzi, a odpowiedzi jak zwykle brak...póki co się tym nie przejmuję, bo póki co jestem jedną z nieszczęśliwych osób pod słońcem. A powodów naprawdę cała masa. DIABELSKICH SNÓW! <3
Za czym tak gonimy? Za szczęściem, które już prawie łapiemy za ogon, a ono z szyderczym uśmiechem przed nami ucieka? Za miłością, bez której nie wyobrażamy sobie życia, a która nas tak dużo kosztuje? Za emocjami? Bo przecież życie bez skrajnych bodźców nie dawałoby nam takiej satysfakcji... Za pieniędzmi? By móc pozwolić sobie przynajmniej na połowę tego, co koleżanka z pracy. Za lajkami? Bo one chociaż na chwilę dowartościowują! Za pięknymi fotkami z wakacji, żeby te lajki zdobywać. Za idealną figurą, by nam stalkerzy pozazdrościli. Tylko czy jest czego tu zazdrościć??? Gdy za pięknym uśmiechem z profilowego kryją się przepłakane wieczory i nieprzespane noce. Gdy ciało katujesz na siłowni w zasadzie nie dla pięknej figury, ale po to by zająć czymś myśli i się wyżyć, gdy nagromadzonych w głowie myśli, strachu i emocji próbujesz pozbyć się i rozładować na worku bokserskim. Gdy po tym, jak wstawisz na insta idealnie wykadrowaną miskę owsianki z owocami, z dodatkowym filtrem oczywiście, ...
Komentarze
Prześlij komentarz