Cześć robaczki! Z każdym dniem coraz głębiej zakochuję się w pracy w szkole. Żadne miejsce chyba nie jest tak przepełnione emocjami, co szkoła. Za oknem szaro, buro i ponuro, a ja uśmiecham się od ucha do ucha, bo dzieci potrafią cieszyć się każdym drobiazgiem, bo dzieci potrafią zarażać uśmiechem innych, bo dziś zaraziły mnie :) Uwielbiam obserwować dzieci, przyglądać się im osobistym małym sukcesom, patrzeć, jak cieszą się kiedy ich drużyna wygrała, kiedy dostali 5, albo uniknęli odpowiedzi z nielubionego przedmiotu, pocieszać kiedy dostali 2 i cieszyć się, że mierzą wyżej, że nie ograniczają się do tej 2, bo w gruncie rzeczy, przecież lepsze dwa, niż 1, ale oni chcą więcej i to jest budujące. Nie mam pojęcia skąd oni biorą tyle energii i siły, bo ja około 13 mam już ochotę zasnąć na pierwszym lepszym krześle, a oni ciągle mają siłę, ciągle biegają, krzyczą, rozmawiają i mają ochotę by szaleć, by się bawić, by żyć.Niesamowite...
Wczorajsze słońce tak mnie nastroiło, że zaraz po pracy wybrałam się na spacer, plotki, a wieczorem oprócz treningu (TURBO POWER), zrobiłam jeszcze 50 squats challenge z obciążeniem. Niestety dziś, zważywszy na widok za oknem potrzebna będzie większa ilość antydepresantów.
Siedzę w pracy, patrzę przez okno i widzę (wczoraj- zdjęcie 1, dziś- zdjęcie 2). Słoneczko wróć!
Komentarze
Prześlij komentarz